Zauważyłam, że nauczyciel angielskiego zaczął bardzo chwalić moje prace, które nie były rewelacyjne i miały słabo opisane wątki. Pewnego dnia chciał, żebym została po lekcji i z nim porozmawiała. Nie miałam pojęcia, o co mu chodziło, ale dowiedziałam się tego zaraz po angielskim, kiedy wszyscy wyszli z sali.
- Słuchaj, naprawdę uważam, że piszesz świetne prace. Chciałbym dać ci kilka swoich książek, z których mogłabyś zaczerpnąć inspiracje. Co ty na to? Mogłabyś wpaść po nie dzisiaj do mnie? - zaproponował.
- Dlaczego akurat ja? Przecież u nas w klasie jest dużo osób, które piszą lepiej ode mnie. Niech pan da te książki komuś innemu, ja sobie jakoś poradzę.
- Nalegam. Tu masz mój adres - powiedział wręczając mi kartkę.
Nie mogę powiedzieć, że nie podekscytowało mnie to wszystko, bo Mike (nauczyciel angielskiego) był przystojnym, wysokim brunetem, o którym fantazjowały wszystkie dziewczyny ze szkoły.
Równo o siedemnastej byłam już pod jego domem. Zapukałam do drzwi, które otworzył mi właśnie on. Zaprosił mnie do salonu, poczęstował herbatą i kupnym, tanim ciastem, które zjadłam tylko i wyłącznie z grzeczności. Później przyniósł wreszcie obiecane książki. Były to głównie romansidła.
Podobnie jak w przypadku Alexis i Fernando, nie skończyło się na jednym spotkaniu. Bywało i tak, że zamiast iść do redakcji, szłam na kawę z Mike'iem. Na lekcjach ciągle się na mnie patrzył, ja na niego z resztą też. Na jednym ze spotkań pocałował mnie. Dobrze wiedziałam, że to wszystko posunęło się za daleko. Codziennie przeklinałam dzień, w którym poszłam do niego po te książki. Niestety, byłam w nim zbyt głęboko zauroczona, by z tego zrezygnować.
Pewnego dnia wszystko legło w gruzach. Zostałam wyrzucona ze szkoły, straciłam stypendium,
o praktykach mogłam już zapomnieć. Wszystko przez jedno, głupie zdjęcie. Zdjęcie z jednej z moich randek z Mike'iem.
Po tym całym incydencie straciłam jakikolwiek kontakt z nauczycielem angielskiego. Ważniejsza była dla niego jego kariera i reputacja. Sasha też się do mnie nie odzywała. Nie wspominając już o moich rodzicach, którym powiedziałam, że mimo wszystko zostanę w Stanach. Jedyną osobą, która zachowywała się normalnie była Alexis. Pocieszała mnie i podtrzymywała na duchu mówiąc, że znajdzie mi dobrą pracę i nie będę się musiała o nic martwić.
Byłam zła na siebie za Mike'a. Po co mi to było? Chciałam chyba udowodnić samej sobie, że nie zależy mi już na Justinie, że nie przejmuję się tym, że bierze, że pali, że będzie ojcem, że przestał się do mnie odzywać, że wcale nie próbowałam zerwać z nim kontaktu, który i tak sam się urwał.
***
- Otwórz te cholerne drzwi, proszę! - krzyczał. Nie chciałam, by obudził Alexis, więc otworzyłam je ponownie i stanęłam z nim twarzą w twarz. To nie był ten sam Mike, wspaniały nauczyciel, który zawrócił mi i wielu innym uczennicom w głowie. Wyglądał bez mała jak bezdomny. Strój łamacza serc pozostawiał wiele do życzenia. Jego twarz zdobił zarost, a jego włosy były na tyle długie, że ich końcówki zaczynały się lekko podkręcać.
- Czego chcesz? - warknęłam. Był zdziwiony. Zaskoczyła go moja reakcja, której w ogóle się nie spodziewał.
- Potrzebuję pomocy... - zaczął, ale nie pozwoliłam mu skończyć.
- Czyjej? Mojej? Dziwny zbieg okoliczności, bo jak ja potrzebowałam ciebie, ty tak po prostu zniknąłeś
i zostawiłeś mnie z tym wszystkim. Nie dość, że wyrzucili mnie ze szkoły, to jeszcze zepsuli mi opinię. A tobie co zrobili? Zmniejszyli ci pensję, a może uczennice przestały nabierać się na twoje sztuczki? – Nie byłam w stanie się powstrzymać. Powiedziałam to, co miałam na myśli i byłam z siebie dumna. Nie miałam zamiaru litować się nad nim i mu pomagać. Wręcz przeciwnie, chciałam pogrążyć go jeszcze bardziej
i pokazać, w jakiej byłam sytuacji.
- To nie tak, jak myślisz. Ja im mówiłem, że przesadzają, że nie zrobiłaś nic złego…
- Tak? Przestań kłamać. Dobrze wiem, że nie stanąłeś w mojej obronie i bardzo szybko znalazłeś sobie inną ofiarę.
- Ale do ciebie czułem coś więcej. Patty, uwierz mi.
- Słucham? O czym ty w ogóle mówisz? Nie kompromituj się już lepiej, to naprawdę nic nie da. Wiem jaki jesteś i nawet nie chcę wiedzieć, po co tu przyszedłeś. Do widzenia! – Powiedziałam i trzasnęłam drzwiami. Poczułam, jak do oczu napływają mi łzy. Oparłam się o ścianę chcąc ustabilizować swój oddech. Dopiero po chwili wróciłam do salonu, w którym zostawiłam przyjaciółkę. Alexis siedziała na kanapie i patrzyła na mnie z politowaniem.
- Jak się czujesz? - spytałam, by uniknąć ciszy.
- A ty jak?
- Spytałam pierwsza - powiedziałam ze złością, bo nie chciałam mówić o tym, co przed chwilą miało miejsce. Przyjaciółka wstała z miejsca, podeszła i przytuliła mnie bardzo mocno.
- Nie przejmuj się tym dupkiem. Nie zasługuje nawet na rozmowę z tobą! - te słowa podniosły mnie trochę na duchu, mimo to nie potrafiłam wyrzucić z głowy tych wszystkich wspomnień.
Poczułam delikatne wibracje. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i przeczytałam wiadomość.
- Kto tym razem? - westchnęłam i spojrzałam na wyświetlacz. ''Justin: przyjedź najszybciej jak możesz'' - przeczytałam i zaczęłam się zastanawiać, co czeka mnie tym razem.
- Wracam do siebie, a ty wyluzuj, bo nie ma się co przejmować takimi typami, okej?
- Nie Alex, nigdzie nie idziesz. Wiesz w jakim jesteś stanie?
- Nic mi nie jest, czuję się dobrze. W razie czego będę dzwonić, a ty zmykaj do swojego ukochanego,
bo chyba się za tobą stęsknił - powiedziała i wyszła.
Przebrałam się i ruszyłam w stronę domu Justina.
Z daleka było widać masę samochodów stojących pod posesją Biebera i słychać głośną muzykę. ''Impreza'' - pomyślałam. Byłam pewna, że coś się stało, a on po prostu zrobił domówkę. Nie zdziwiło mnie to, bo po nim można spodziewać się wszystkiego, ale wkurzyłam się, bo nie miałam ochoty na nic więcej niż na pójście spać po tym emocjonującym dniu
- Mówiłem, że nie mamy już o czym rozmawiać! Spieprzaj stąd, suko! - krzyczał. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Justin nigdy nie odzywał się do mnie w ten sposób. Cała ta sytuacja wydawała się dość dziwna, więc nie wzięłam tych słów aż tak bardzo do siebie. Zapukałam jeszcze raz, a raczej walnęłam z całej siły w drzwi, zza których po chwili wyłonił się Justin.- Jak się czujesz? - spytałam, by uniknąć ciszy.
- A ty jak?
- Spytałam pierwsza - powiedziałam ze złością, bo nie chciałam mówić o tym, co przed chwilą miało miejsce. Przyjaciółka wstała z miejsca, podeszła i przytuliła mnie bardzo mocno.
- Nie przejmuj się tym dupkiem. Nie zasługuje nawet na rozmowę z tobą! - te słowa podniosły mnie trochę na duchu, mimo to nie potrafiłam wyrzucić z głowy tych wszystkich wspomnień.
Poczułam delikatne wibracje. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i przeczytałam wiadomość.
- Kto tym razem? - westchnęłam i spojrzałam na wyświetlacz. ''Justin: przyjedź najszybciej jak możesz'' - przeczytałam i zaczęłam się zastanawiać, co czeka mnie tym razem.
- Wracam do siebie, a ty wyluzuj, bo nie ma się co przejmować takimi typami, okej?
- Nie Alex, nigdzie nie idziesz. Wiesz w jakim jesteś stanie?
- Nic mi nie jest, czuję się dobrze. W razie czego będę dzwonić, a ty zmykaj do swojego ukochanego,
bo chyba się za tobą stęsknił - powiedziała i wyszła.
Przebrałam się i ruszyłam w stronę domu Justina.
Z daleka było widać masę samochodów stojących pod posesją Biebera i słychać głośną muzykę. ''Impreza'' - pomyślałam. Byłam pewna, że coś się stało, a on po prostu zrobił domówkę. Nie zdziwiło mnie to, bo po nim można spodziewać się wszystkiego, ale wkurzyłam się, bo nie miałam ochoty na nic więcej niż na pójście spać po tym emocjonującym dniu
- Chyba już coś powiedziałem! Nie rozumiesz, co się do ciebie mó... - przerwał i podniósł głowę do góry. Otworzył szeroko oczy, w których zauważyłam wielkie zakłopotanie.
- Dobrze się czujesz? - spytałam.
- Co ty tu robisz? - ominął moje pytanie.
- Przecież napisałeś do mnie, żebym przyjechała najszybciej, jak mogę. - Chłopak podrapał się po głowie i zaprosił do środka gestem ręki.
- Tak? Możliwe. Przepraszam, ja... zapomniałem - zaśmiał się pod nosem, choć to, co powiedział, nie było wcale śmieszne. Od razu zorientowałam się, że coś pił.
- Dzięki, za miłe powitanie - wymamrotałam.
- Myślałem, że to Selena - wymamrotał i podrapał się po głowie.
- Selena? Coś się stało?
- Tak. Przyszła moja królowa - powiedział, po czym przybliżył się do mnie i musnął moje usta. Odepchnęłam go od siebie, bo chuchał mi prosto w twarz oddechem pełnym procentów.
- Chyba raczej się narżnąłeś. Pytam całkiem poważnie, ale widzę, że nie uzyskam sensownej odpowiedzi.
- Nie przesadzaj, nie wypiłem dużo. Chodź, jest zajebisty melanż!
- Nie wątpię - powiedziałam z ironią i ruszyłam za nim.
Dom był cały pełny - jak to zawsze bywa na imprezach Justina. Prócz chłopaków z jego paczki nie znałam praktycznie nikogo. Nie była to dla mnie żadna nowość, przywykłam już do domówek ''w swoim gronie''.
Po długich poszukiwaniach wolnego miejsca, wreszcie udało mi się gdzieś usiąść. Większość krzesełek była zajęta przez pijących, a kanapy i fotele okupowały spragnione miłosnych doznań pary. Nie na rękę było mi siedzenie obok jednej z nich, ale nie miałam innego wyjścia.
Nie wytrzymałam zbyt długo, dlatego po niespełna 15 minutach wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę kuchni. Wzięłam do ręki butelkę piwa i usiadłam na blacie. Z tego miejsca było widać bardzo dużo. Moje oczy szukały jednak tylko jego. Kiedy wreszcie znalazłam roztańczonego Justina, uspokoiłam się. Przez moją głowę przechodziły różne myśli. Te złe i te dobre, ale bacznie obserwując jego seksowne ruchy, zaczęłam myśleć tylko o jednym... Nie trwało to jednak zbyt długo. Obok Biebsa kręciło się pełno dziewczyn, które od czasu do czasu ocierały się o niego, a on nie pozostawał obojętny.
Wpadłam w furię, kiedy zobaczyłam, jak tańczy z blondynką (blondynka hmm... jeśli macie dobrą pamięć to powinien Wam się przypomnieć Justin imprezowicz i akcja z pewnym zdjęciem), która wykonuje przy nim dość śmiałe ruchy. Zeskoczyłam z blatu, wzięłam do ręki szklankę i nalałam do niej wódki. Poszłam do salonu, stanęłam pod ścianą i szybko wypiłam trunek, który miałam przy sobie.
Dobrze wiedziałam, co może się wydarzyć, mimo to wciąż miałam nadzieję, że mój chłopak ma swój rozum. Szybko okazało się jednak, że niepotrzebnie to sobie wmawiałam, bo on i tak zrobił to, do czego sprowokowała go blondynka.
Byli bardzo blisko siebie, dziewczyna szeptała mu coś do ucha. Niejednokrotnie próbowała złapać go za ręce, ale Just (na początku) wyrywał się z jej uścisków. Potem coś w nim pękło, zapomniał o mnie, złapał ją w talii i przyciągnął do siebie. Nie byłam w stanie nic zrobić. Nikt nie wiedział, że ja i Justin jesteśmy ze sobą, więc gdybym tylko wkroczyła do akcji, wszyscy by się o nas dowiedzieli.
Wróciłam do kuchni i ponownie napełniłam swoją szklankę - tym razem do pełna.
Na stole leżała paczka papierosów. Schowałam ją do kieszeni i wyszłam na taras. Obiecałam sobie, że nigdy nie zapalę, ale było mi już wszystko jedno. Wolałam doprowadzić się do stanu, w jakim był Justin i reszta imprezowiczów, by to wszystko aż tak cholernie nie bolało.
Opierając się o barierkę i zaciągając dymem wciąż przyglądałam się swojemu chłopakowi i jego partnerce. Czekałam tylko, aż dojdzie do czegoś więcej. Bieber miał mnie gdzieś i ja też go miałam, choć nie było to wcale takie łatwe.
Bez wahania sięgnęłam po kolejną fajkę. Zbliżyli się ponownie. Byłam pewna, że to właśnie ten moment, że zaraz stanie się coś, co ponownie rozdzieli mnie i Justina.
Justin
Dziewczyna złapała moje dłonie, które delikatnie obejmowały ją w talii i przeniosła je nieco niżej, a potem przybliżyła się do mnie. Dopiero wtedy zorientowałem się, z kim mam do czynienia.
Rozejrzałem się wokół, chcąc znaleźć w tłumie Chaz'a lub Ryan'a. W zamian za to natrafiłem na piorunujący wzrok Patty, którym niemalże mnie zabiła.
Kompletnie zapomniałem, że ona tu jest. Nie miałem zamiaru robić z tą blondynką nic więcej, chciałem po prostu zatańczyć. Nie byłem aż tak pijany, jak wtedy, a mimo to prawie (znów) dałem owinąć się jej wokół palca.
- Pojebało cię?! - spytałem oburzony, po krótkiej chwili przemyśleń.
- Stary, wyluzuj! - usłyszałem za plecami. Kiedy się obróciłem, okazało się, że to Chaz.
- Mówiłem, że macie jej tu nie przyprowadzać...
- Nie zabieraliśmy jej ze sobą!
- Na pewno - powiedziałem z ironią.
- Daj spokój i się napij! - powiedział i podał mi drinka. Nie miałem ochoty dochodzić się z nim, więc wziąłem szklankę i wyszedłem na zewnątrz. Podszedłem do Patty i doznałem lekkiego szoku, kiedy zobaczyłem ją z fajką.
- Co ty robisz? - spytałem.
- Nie widzisz?
Zabrałem jej papierosa i zaciągnąłem się dymem. Byłem pewien, że to cisza przed burzą. Czekałem tylko, aż zacznie awanturę. Jednak nie doczekałem się. Nawet jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Zmartwiłem się, choć z drugiej strony ulżyło mi, bo nie musiałem się tłumaczyć i wyjaśniać, że między mną a tą dziewczyną do niczego nie doszło.
Patty
Rozmawialiśmy, jak gdyby nigdy nic. Ja udawałam, że wszystko jest w porządku, a on najwidoczniej w to wierzył albo był tak pijany, że już nie pamiętał, co chwilę wcześniej robił z tamtą blondynką. Robiłam to specjalnie, bo chciałam, by poczuł się tak, jak ja, by zmartwił się choć trochę i poniósł konsekwencje.
Weszliśmy do środka dopiero wtedy, kiedy zrobiło mi się zimno. Justin poszedł po drinki, ja natomiast zajęłam się szukaniem miejsca. Jedna z kanap była wolna, więc usiedliśmy na niej i wróciliśmy do rozmowy.
W pewnym momencie poczułam na sobie jego rękę, która zmysłowo błądziła po wewnętrznej stronie mojego uda. Justin zbliżył się do mnie i udając, że szepcze mi do ucha, delikatnie musnął moją szyję.
- Uspokój się, ludzie patrzą - zwróciłam mu uwagę.
- To chodźmy gdzieś, gdzie nie będę patrzeć... - wyszeptał i złapał mnie za rękę, po czym pociągnął za sobą na górę. Weszliśmy do pokoju, w którym jeszcze nigdy nie byłam.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam.
- W jednym z pokoi gościnnych. Zazwyczaj śpi tu któryś z chłopaków, ale dzisiaj to my się tutaj zabawimy - przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Chwile później znajdowaliśmy się na łóżku. Wciąż namiętnie się całując, podnieśliśmy się, a ja usiadłam na Justinie okrakiem. Chłopak przycisnął mnie do siebie. Oderwaliśmy się od siebie na chwilę. Podniosłam głowę i spojrzałam na Biebsa, który uśmiechał się szeroko. Złapał mój podbródek i przyciągnął go do siebie, po czym pocałował mnie. Znów przyciskał mnie do siebie. Jego ręce kurczowo trzymały moje pośladki, moje zaś błądziły po Justinowych plecach. Tym razem to ja przybliżyłam się do niego i usiadłam na Jerry'm. Dobrze wiedziałam, że takim zachowaniem tylko go prowokuję.
Biebs zdjął nasze spodnie, po czym powrócił do pocałunków, które przeniósł na moje piersi.
Kiedy poczułam, jak unosi się pode mną, szybko mnie położył, delikatnie rozchylił moje nogi i otarł się o mnie. Cicho zajęczałam.
- Justin, nie! - krzyknęłam. Chłopak zlekceważył moje słowa i zaczął dobierać się do stanika. Jego usta obsypywały mój dekolt namiętnymi pocałunkami, z którymi stopniowo schodził coraz niżej i niżej. Odepchnęłam go od siebie i powiedziałam, że nie mam dzisiaj ochoty. Oderwał się ode mnie i opadł na łóżko. Po chwili jednak znów poczułam na sobie jego ręce, które tym razem dobierały się do moich majtek. Położył się na mnie i pocałował delikatnie, po czym zdjął ze mnie i z siebie wszystkie ubrania.
Mimo tego, co działo się wcześniej, nie byłam w stanie mu się oprzeć. Całował mnie z co raz większą namiętnością, a jego dłonie badały z namaszczeniem każdy centymetr mojego ciała. Wszystko po to, by za chwilę przeżyć coś niesamowitego.
Kiedy byliśmy już gotowi, Justin ponownie rozchylił moje nogi. Mimo tak dużej ilości spożytego alkoholu wciąż pamiętałam o tym, co najważniejsze, czyli o zabezpieczeniu.
- Justin, gumka - wysapałam z trudem. Chłopak oderwał się ode mnie na chwilę, sięgnął do kieszeni spodni
i do szuflad szafek nocnych, jednak nie udało mu się nic znaleźć.
- Pieprzyć to! - powiedział, po czym dość szybko wszedł we mnie. Jego pchnięcia były strasznie mocne, nie zwalniał ani na chwilę. Rękoma błądził po moich piersiach. Moje spoczywały na jego pośladkach, które ściskały z całych sił.
- Justin, ja... ja już nie mogę - jęknęłam. - Przestań! - błagałam. Chłopak zaśmiał się pod nosem i znów przyspieszył. Nie było mi wcale do śmiechu, wręcz przeciwnie, ale wolałam siedzieć cicho. Justin był nieobliczalny, a pijany Justin?
Bieber's Sense ma już prawie 30 rozdziałów i ponad 13 tysięcy wyświetleń, co w porównaniu z innymi jest niczym, ale dla mnie jest czymś niesamowitym! Dziękuję Wam z całego serca :)
Patty
Cudowny rozdział xxx
OdpowiedzUsuńUwielbiam nad życie, wiedziałam że będzie sex <333333
OdpowiedzUsuńKOcham kocham <3
Jeeju czemu dalej tego nie opisałaś? Jestem strasznie ciekawa co wyniknie z tego,że robili to bez zabezpieczenia...chyba się domyślam nawet (:
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :D zakochałam się w tym blogu ♡ nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńświetne kocham <3
OdpowiedzUsuńBoski!!!!!!!!!!! Czekam na nn informuj mnie na twitterze @maja378
OdpowiedzUsuńyyy Justin Justin co ty sobie robisz? Patty mówi nie to nie a ty co hulaj dusza. ja nie wiem co z tymi Justinami się dzieje takie bed boje teraz. Nie tłumacz się, czemu tyle nie dodawałaś, bo wiadomo, że wena nie dopisze, albo nie ma czasu znamy ten ból prawda? <3
OdpowiedzUsuń