Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Na ziemi leżały nasze ubrania i rozsypana paczka fajek. Wstałam, owinęłam się kołdrą i zabrałam się za szukanie swojego telefonu. Nie trwało to zbyt długo, ponieważ urządzenie znajdowało się w kieszeni moich spodni, czyli tam, gdzie najpierw zajrzałam. Na wyświetlaczu widniała godzina jedenasta. Usłyszałam ciche skrzypienie i obróciłam się w stronę łóżka, na którym siedział Justin. Posłałam mu wymuszony uśmiech i zabrałam się za kompletowanie swojej garderoby.
- Dzień dobry kochanie - usłyszałam po chwili, po czym poczułam na swojej szyi jego ciepłe dłonie. Pocałował mnie w głowę i obrócił w swoją stronę. - Co ty robisz?
- Ubieram się, nie widzisz? - Warknęłam i wyrwałam się z jego objęć. Wypiłam dużo, ale dobrze pamiętałam, co działo się tu w nocy. Miałam mu za złe, że myślał tylko o sobie i swoich ''męskich potrzebach''.
- O co chodzi? Nie podobało ci się? - Znów przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moją szyję.
- Możesz mnie puścić? - Spytałam z wyrzutem, po czym chłopak zrobił to, o co prosiłam. Podniosłam leżące na podłodze ubrania i poszłam do łazienki się ubrać. Ledwo co zdążyłam tam wejść, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę wejść?
- Nie.
- Dlaczego? Porozmawiać też nie chcesz?
- Zastanów się nad tym, co zrobiłeś i może wtedy pogadamy - powiedziałam i z impetem otworzyłam drzwi, za którymi stał Justin. Chciałam jak najszybciej wyjść z pokoju, ale Biebs złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
- O co ci znowu chodzi?
- Ubierz się...
- Przeszkadza ci coś?
- Tak, Jerry.
Chłopak podniósł leżące pod łóżkiem bokserki i założył je, po czym wróciliśmy do rozmowy.
- Zadowolona? To teraz powiedz mi, co się stało, bo po pierwsze nie pamiętam za bardzo, co się wczoraj działo, a po drugie jestem tylko facetem i nie potrafię się domyślić, o co ci chodzi.
- Mówiłam już, żebyś zastanowił się nad tym, co zrobiłeś i wtedy będziesz wiedział, o co chodzi.
- A co, jeśli nie jestem w stanie, bo nic nie pamiętam?
- Nie wierzę w to, że nic nie pamiętasz, ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, o co mi znowu chodzi, to ci powiem. Pieprzyłeś mnie jak jakąś dziwkę, o to kurwa chodzi! - Krzyknęłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Twarz Justina przybrała bardzo dziwny wyraz. Jego pełne usta wyglądały w tej chwili jak wąska linia, a w pełnych radości oczach nie można było zobaczyć jakiegokolwiek blasku. Chłopak spuścił wzrok i wlepił go w podłogę. Poczułam, jak ściska mocniej moją rękę, którą złapał chwilę wcześniej. Spojrzał na mnie i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie odezwał się ani słowem, tylko głęboko westchnął i przytulił mnie.
- Przecież wiesz, że nigdy bym nie zrobił czegoś, czego nie chcesz. Nie wiem, dlaczego do tego doszło. Ja... - przerwał, oderwał się ode mnie i znów spojrzał mi w oczy. - Ja czasami nad tym nie panuję, przepraszam, ale po prostu nie potrafię. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Nie chodzi mi tylko o wczoraj. Od jakiegoś czasu jest coś nie tak, tylko za cholerę nie mogę się dowiedzieć, co. Przepraszam...
- Od jakiegoś czasu, czyli od 20 lat? - Powiedziałam z ironią. - Jesteśmy tylko ludźmi i nikt z nas nie jest doskonały. Chcę tylko, żebyś mnie słuchał, a nie był głuchy i obojętny na moje słowa, jak wczoraj. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że to mnie zabolało. Chodzi mi tylko o twoje zachowanie, bo jeśli chodzi o seks to nie mam żadnych ''ale''. Wiem, że najbardziej chciałeś usłyszeć, jak mówię, że mi się podobało, dlatego o tym wspomniałam - powiedziałam i puściłam mu oczko.
- Widzę, że doskonale mnie rozumiesz - zaśmiał się. - Staram się nad sobą panować, ale...
- Ale? Znowu zaczynasz imprezować? Przestań pić, to może wtedy będzie ci łatwiej kontrolować samego siebie.- Jeju, wy to byście ciągle mówiły tylko i wyłącznie o piciu.
- Ja nic nie mówię, tylko stwierdzam fakty. Poza tym przystopuj z okazywaniem swoich uczuć, bo z dnia na dzień boję się co raz bardziej tego, że ktoś nas wsypie. Zwłaszcza teraz, kiedy ma się urodzić dziecko.
Twarz Justina przybrała poprzedni wyraz, a jego wzrok powędrował gdzieś w bok. Chłopak zaczął podnosić swoje ubrania. Odezwał się dopiero po chwili, zmieniając tym samym temat naszej rozmowy.
- Zawieść cię do domu?
- Dasz radę?
- Kto jak kto, ale ja? No pewnie, że dam - powiedział i cmoknął mnie w policzek. - Daj mi chwilę, przebiorę się i pojedziemy do ciebie.
Justin poszedł do siebie, a ja usiadłam na łóżku. Znów rozejrzałam się po pokoju, który nie wyglądał już jak pobojowisko. Papierosy wciąż leżały na podłodze. Ukucnęłam obok papierowego pudełeczka i powkładałam do niego porozsypywane na dywanie fajki. Po chwili zastanowienia pełne już pudełko wsadziłam do kieszeni i zeszłam na dół.
- Przecież wiesz, że nigdy bym nie zrobił czegoś, czego nie chcesz. Nie wiem, dlaczego do tego doszło. Ja... - przerwał, oderwał się ode mnie i znów spojrzał mi w oczy. - Ja czasami nad tym nie panuję, przepraszam, ale po prostu nie potrafię. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Nie chodzi mi tylko o wczoraj. Od jakiegoś czasu jest coś nie tak, tylko za cholerę nie mogę się dowiedzieć, co. Przepraszam...
- Od jakiegoś czasu, czyli od 20 lat? - Powiedziałam z ironią. - Jesteśmy tylko ludźmi i nikt z nas nie jest doskonały. Chcę tylko, żebyś mnie słuchał, a nie był głuchy i obojętny na moje słowa, jak wczoraj. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że to mnie zabolało. Chodzi mi tylko o twoje zachowanie, bo jeśli chodzi o seks to nie mam żadnych ''ale''. Wiem, że najbardziej chciałeś usłyszeć, jak mówię, że mi się podobało, dlatego o tym wspomniałam - powiedziałam i puściłam mu oczko.
- Widzę, że doskonale mnie rozumiesz - zaśmiał się. - Staram się nad sobą panować, ale...
- Ale? Znowu zaczynasz imprezować? Przestań pić, to może wtedy będzie ci łatwiej kontrolować samego siebie.- Jeju, wy to byście ciągle mówiły tylko i wyłącznie o piciu.
- Ja nic nie mówię, tylko stwierdzam fakty. Poza tym przystopuj z okazywaniem swoich uczuć, bo z dnia na dzień boję się co raz bardziej tego, że ktoś nas wsypie. Zwłaszcza teraz, kiedy ma się urodzić dziecko.
Twarz Justina przybrała poprzedni wyraz, a jego wzrok powędrował gdzieś w bok. Chłopak zaczął podnosić swoje ubrania. Odezwał się dopiero po chwili, zmieniając tym samym temat naszej rozmowy.
- Zawieść cię do domu?
- Dasz radę?
- Kto jak kto, ale ja? No pewnie, że dam - powiedział i cmoknął mnie w policzek. - Daj mi chwilę, przebiorę się i pojedziemy do ciebie.
Justin poszedł do siebie, a ja usiadłam na łóżku. Znów rozejrzałam się po pokoju, który nie wyglądał już jak pobojowisko. Papierosy wciąż leżały na podłodze. Ukucnęłam obok papierowego pudełeczka i powkładałam do niego porozsypywane na dywanie fajki. Po chwili zastanowienia pełne już pudełko wsadziłam do kieszeni i zeszłam na dół.
Ku mojemu zdziwieniu wszystko było posprzątane. Zajrzałam do kuchni, w której jak się okazało urzędowała mama Justina. Ukłoniłam się grzecznie i podziękowałam za posprzątanie za nas tego syfu.
Pattie pozwala urządzać Justinowi imprezy tylko pod jednym warunkiem: musi po nich posprzątać bez jej pomocy czy też osób, które są odpowiedzialne za utrzymywanie porządku w ich domu.
Kiedy Biebs zszedł na dół, również się zdziwił. Wiedział, że jego mama ma w tym jakiś interes.
- Teraz możesz powiedzieć, czemu posprzątałaś, mamo - zaczął.
- Kochanie, teraz masz ważniejsze rzeczy na głowie. Jeszcze trochę i będziesz musiał sprzątać po swoim dziecku, dlatego postanowiłam ci pomóc choć ten jeden raz - tłumaczyła pani Malette. - Poza tym widzę, że masz inne plany - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Justin ucałował ją w czoło i jeszcze raz podziękował jej za pomoc, po czym opuściliśmy dom.
Na jego twarzy znów pojawił się jakiś grymas, który towarzyszył mu przez całą drogę do mnie. Nie próbowałam się nawet dowiedzieć, co go trapi, bo uważałam, że dość już poważnych rozmów jak na jeden dzień.
- Wejdziesz na chwilę?
- Pewnie - odpowiedział niechętnie.
Kiedy znaleźliśmy się na górze, przypomniała mi się wczorajsza sytuacja. Przed oczami stanęła mi schorowana Alexis i ten nieudacznik, Mike. Wiedziałam, ze Justin ma dość swoich problemów, dlatego nie miałam zamiaru wspominać mu o tym, co wydarzyło się, nim pojechałam do niego. W porównaniu z tym, z czym musi zmierzyć się mój chłopak, te dwie sprawy to naprawdę nic poważnego.
Pattie pozwala urządzać Justinowi imprezy tylko pod jednym warunkiem: musi po nich posprzątać bez jej pomocy czy też osób, które są odpowiedzialne za utrzymywanie porządku w ich domu.
Kiedy Biebs zszedł na dół, również się zdziwił. Wiedział, że jego mama ma w tym jakiś interes.
- Teraz możesz powiedzieć, czemu posprzątałaś, mamo - zaczął.
- Kochanie, teraz masz ważniejsze rzeczy na głowie. Jeszcze trochę i będziesz musiał sprzątać po swoim dziecku, dlatego postanowiłam ci pomóc choć ten jeden raz - tłumaczyła pani Malette. - Poza tym widzę, że masz inne plany - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Justin ucałował ją w czoło i jeszcze raz podziękował jej za pomoc, po czym opuściliśmy dom.
Na jego twarzy znów pojawił się jakiś grymas, który towarzyszył mu przez całą drogę do mnie. Nie próbowałam się nawet dowiedzieć, co go trapi, bo uważałam, że dość już poważnych rozmów jak na jeden dzień.
- Wejdziesz na chwilę?
- Pewnie - odpowiedział niechętnie.
Kiedy znaleźliśmy się na górze, przypomniała mi się wczorajsza sytuacja. Przed oczami stanęła mi schorowana Alexis i ten nieudacznik, Mike. Wiedziałam, ze Justin ma dość swoich problemów, dlatego nie miałam zamiaru wspominać mu o tym, co wydarzyło się, nim pojechałam do niego. W porównaniu z tym, z czym musi zmierzyć się mój chłopak, te dwie sprawy to naprawdę nic poważnego.
Przebrałam się i zrobiłam nam coś do jedzenia. Po skończonym posiłku poszliśmy do mojego pokoju i ''rozwaliliśmy się'' na łóżku. Nie mieliśmy siły kompletnie na nic. Włączyliśmy tylko laptopa, by sprawdzić, co dzieje się na twitter'ze. Justin nie chcąc czekać na swoją kolej, skorzystał ze swojego iPhon'a.
- Widzisz to, co ja? - Spytał po chwili, podając mi do ręki telefon.
- ''Nie wiedziałyśmy, że jesteś taki. Jak mogłeś jej to zrobić?'' - przeczytałam na głos. - Dowiedziały się?
- Nie wiem, ale ja nic nikomu nie zrobiłem! Patrz, do ciebie też piszą. Jestem pewien, że to sprawka tej suki!
- Justin, nie mów tak! Ona nosi twoje dziecko, poza tym kiedyś bardzo ją kochałeś.
- A jak mam ją nazywać? Nie widzisz, co ona robi? Moja cierpliwość do niej skończyła się już dawno, a o miłości już nie wspomnę. Ta dziewczyna chce mnie zniszczyć, chce zrobić z siebie tą pokrzywdzoną, a tymczasem bardziej niż ona ucierpiałem ja.
- Jak to ucierpiałeś? Przecież to nie z tobą kłóciła się o Beliebers i nie ciebie kazała śledzić. Nie przejmuję się tym wcale, więc ty też nie powinieneś. Jeśli chodzi o dziecko to raczej nie powinno być ono powodem do smutku, więc naprawdę nie wiem, co jest grane.
- Patty, nie chodzi o to.
- To o co? Wytłumacz mi, proszę - nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Justin, powiedz mi!
Chłopak pokręcił głową i wyszedł. Zamiast go zatrzymać, po prostu siedziałam i gapiłam się w ekran laptopa. Znów okazało się, że Justin nie jest ze mną w stu procentach szczery...
***
- Nie podejrzewałem jej o to - powiedział Scooter. - Myślałem, że mówi wtedy prawdę. Ach te kobiety... - Westchnął.
- Nie wiem, co robić. Nawet jeśli ujawnimy prawdę, ona i tak będzie próbowała udowodnić, że to było moje dziecko.
- No właśnie, było... Nikt nie będzie wierzył w jej bajeczki, a wszyscy zorientują się, czemu tak naprawdę usunęła tę ciążę i staną po twojej stronie. Nie przejmuj się stary, wszystko będzie dobrze. A teraz jedź do domu i porządnie się wyśpij. Dzisiaj nie będziemy już nic kombinować, zajmiemy się tym jutro.
Słowa Scooter'a podniosły mnie na duchu. Uwierzyłem w to, co powiedział, dzięki czemu stałem się silniejszy i bardziej stabilny psychicznie, chociaż nie wiem, czy obecnie jest to możliwe...
Podziękowałem mu za rozmowę, mocno go przytuliłem i wróciłem do siebie.
Wszedłem do domu i od razu skierowałem się do łazienki. Byłem wykończony i jedyne, o czym marzyłem to szybki prysznic i pójście spać. Rozsunąłem drzwi kabiny, puściłem wodę i szybko wskoczyłem do środka. Ciepły strumień był dla mnie niczym lek, uspokajał mnie. Oparłem głowę o zimne płytki i zamarłem w bezruchu. Nie myślałem wtedy o niczym innym tylko o tym, jak miło i przyjemnie spędzam w tej chwili czas. Nie przypuszczałem, że uda mi się choć na chwilę oderwać od tej cholernej rzeczywistości. Byłem z siebie strasznie dumny. Po paru minutach sięgnąłem po żel, którym dokładnie umyłem każdy centymetr swojego ciała. Wyszedłem spod prysznica i wytarłem się ręcznikiem. Kiedy byłem już suchy, założyłem bokserki i szare dresy. Jedną ręką przeczesałem mokre włosy, które po chwili wysuszyłem suszarką.
Kiedy kładłem się spać, była godzina dziesiąta. Zazwyczaj chodzę spać o wiele później, ale ostatnio zdarza mi się usypiać już o dziewiątej. Jak widać stres i zmęczenie robią swoje. Przerywając trasę koncertową miałem nadzieję, że odpocznę, złapię oddech i naładuję swoje akumulatory, by powrócić ze zdwojoną siłą, jednak wszystko przewróciło się do góry nogami i szybko rozwiałem te złudne nadzieje.
Co chwilę przewracałem się z boku na bok i poprawiałem poduszkę, bo nie mogłem usnąć. Wyciągnąłem z szafki nocnej słuchawki myśląc, że muzyka mnie uśpi. Szybko okazało się, że zamiast mi pomóc, zaszkodziła i to tak, że byłem zmuszony wstać i wyjść na papierosa. Znów wróciły te cholerne wyrzuty sumienia. Miałem do siebie pretensje o wszystko, co zrobiłem Patty. Czasami zastanawiam się nawet, czy nie było by lepiej, gdybym zostawił ją w spokoju, bo przeze mnie jej życie znacznie się zmieniło i niestety nie mogę powiedzieć, że na lepsze... Naraziłem ją na wielkie niebezpieczeństwo i nie potrafiłem jej nawet wytłumaczyć, dlaczego. Naprawdę nie wiem, co się ze mną dzieje. Chcę jak najlepiej, a wszystko rozpada się na drobne kawałeczki, których nie jestem w stanie poskładać z powrotem w całość.
Wróciłem do środka, sięgnąłem do szafy po koszulkę, którą potem założyłem na siebie i szybko zbiegłem na dół. Wyjąłem z lodówki wódkę i napełniłem do połowy szklankę. Wypiłem to i zapaliłem kolejnego papierosa. Usiadłem na blacie kuchennym i sięgnąłem po telefon. Zalogowałem się na twitter'ze i dałem Beliebers jakikolwiek znak życia.
23:30
''i love u so much #Beliebers''
Po chwili namysłu dodałem jeszcze jednego tweet'a...
''just stay...''
***
Odbierz ten cholerny telefon - błagałem w duchu. Po kilku głuchych sygnałach usłyszałem jej zaspany głos.
***
- Opowiadasz mi o takich rzeczach stojąc na dachu samochodu? Justin, naprawdę nie sądzę, żebyś czuł się dobrze.
- Nie chciałem mówić ci o tym prosto w twarz, bo znowu bym stchórzył. Poza tym najważniejsze jest to, żebyś znała prawdę, a nie sposób, w jaki ci o tym powiem.
- Jesteś nienormalny, wiesz? Z resztą Selena nie jest wcale lepsza. Co teraz będzie? Jak powiesz, że macie dziecko, to jeszcze bardziej zmieszają cię z błotem. Ale to ona zaczęła i to dawno temu, więc...
- Widzisz to, co ja? - Spytał po chwili, podając mi do ręki telefon.
- ''Nie wiedziałyśmy, że jesteś taki. Jak mogłeś jej to zrobić?'' - przeczytałam na głos. - Dowiedziały się?
- Nie wiem, ale ja nic nikomu nie zrobiłem! Patrz, do ciebie też piszą. Jestem pewien, że to sprawka tej suki!
- Justin, nie mów tak! Ona nosi twoje dziecko, poza tym kiedyś bardzo ją kochałeś.
- A jak mam ją nazywać? Nie widzisz, co ona robi? Moja cierpliwość do niej skończyła się już dawno, a o miłości już nie wspomnę. Ta dziewczyna chce mnie zniszczyć, chce zrobić z siebie tą pokrzywdzoną, a tymczasem bardziej niż ona ucierpiałem ja.
- Jak to ucierpiałeś? Przecież to nie z tobą kłóciła się o Beliebers i nie ciebie kazała śledzić. Nie przejmuję się tym wcale, więc ty też nie powinieneś. Jeśli chodzi o dziecko to raczej nie powinno być ono powodem do smutku, więc naprawdę nie wiem, co jest grane.
- Patty, nie chodzi o to.
- To o co? Wytłumacz mi, proszę - nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Justin, powiedz mi!
Chłopak pokręcił głową i wyszedł. Zamiast go zatrzymać, po prostu siedziałam i gapiłam się w ekran laptopa. Znów okazało się, że Justin nie jest ze mną w stu procentach szczery...
''Oni byli szczęśliwi!"
''Selena jest teraz smutna, zadowolona?''
''Jesteś zwykłą szmatą! Jak mogłaś rozwalić ich związek?!''
''Nie pasujecie do siebie. Jelena była idealną parą...''
''Za kogo się uważasz? Zapłacisz za to, suko!''
''Selena jest teraz smutna, zadowolona?''
''Jesteś zwykłą szmatą! Jak mogłaś rozwalić ich związek?!''
''Nie pasujecie do siebie. Jelena była idealną parą...''
''Za kogo się uważasz? Zapłacisz za to, suko!''
''Od początku wiedziałam, że chcesz zniszczyć ich związek.''
''Przyjaciółka nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego Justinowi...''
Justin
Zachowałem się jak dupek - nie pierwszy, nie ostatni raz, ale i tak mam do siebie pretensje. Nie powinienem jej zostawiać tylko powiedzieć o wszystkim. Nie chcę obarczać jej swoimi problemami, ale gdybym wytłumaczył jej skąd moja nienawiść do Seleny, zmieniłaby podejście do tej całej sprawy.
Zachowałem się jak dupek - nie pierwszy, nie ostatni raz, ale i tak mam do siebie pretensje. Nie powinienem jej zostawiać tylko powiedzieć o wszystkim. Nie chcę obarczać jej swoimi problemami, ale gdybym wytłumaczył jej skąd moja nienawiść do Seleny, zmieniłaby podejście do tej całej sprawy.
Wyszedłem, bo nie miałem ochoty opowiadać jej o Gomez. Nie jestem chyba nawet w stanie ubrać tego w słowa. Jest mi ciężko, bardzo ciężko, bo osoba, którą kochałem najmocniej, jak potrafiłem, okazała się strasznie fałszywa. Nigdy nie zrobiłbym jej tego, co ona mi, gdyby nie te głupie podejrzenia. Tylko dzięki nim nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Z resztą nie jestem jak ona, nie mam z Patty dziecka. Poza tym oczywiste jest to, że ta dziewczyna chce zniszczyć moją karierę i odebrać fanów. Nie pozwolę jej na to...
Wsiadłem do auta i sięgnąłem do kieszeni po fajkę. Nic nie znalazłem, dlatego podjechałem na najbliższą stację benzynową, bo nie miałem w samochodzie żadnych innych papierosów. Złożyłem kaptur i okulary, by nikt mnie nie rozpoznał, jednak nie udało się...
- To wszystko? - Spytała ekspedientka, kiedy poprosiłem o paczkę czerwonych Marlboro.
- Tak.
- Czy to prawda? Zdradził ją pan?
- Proszę dać mi wreszcie te papierosy! - Zdenerwowałem się, nie miałem zamiaru rozmawiać o tym z kimś obcym.
- Przepraszam, po prostu nie wierzę tym wszystkim gazetom i korzystając z okazji chciałam dowiedzieć się czegoś u samego źródła...
- Gazetom? - Spytałem ze zdziwieniem.
- Nie czytał pan jeszcze? Proszę - powiedziała i podała mi jeden ze szmatławców. Na pierwszej stronie widniały trzy zdjęcia: moje w środku, a po bokach Patty i Seleny. Moją uwagę zwrócił wielki napis: ''Bieber rozpętał wojnę! Kto by się tego spodziewał po tym grzecznym chłopcu...''.Wyrzuciłem ją do kosza, zgarnąłem z lady paczkę papierosów i szybko wyszedłem.
Zadzwoniłem do Scooter'a, chociaż dobrze wiedziałem, że nie mogę już liczyć na jego pomoc. Byłem zaskoczony, kiedy odebrał i powiedział, że zastanawia się, jak to wszystko odkręcić, chociaż nie powinien, bo zachowałem się jak sukinsyn. Powiedziałem, że to nie jest rozmowa na telefon i musimy się spotkać, bo najwyższy czas, żeby poznał prawdę. Umówiliśmy się na wieczór.
Zapaliłem papierosa i ruszyłem w stronę domu Gomez. Sam nie wiedziałem, co robię. Mało miałeś dzisiaj wrażeń? - Pytałem sam siebie. Mimo to nie zmieniłem swojego miejsca docelowego, coś mnie tam ciągnęło. Nie minęło wiele czasu od naszej ostatniej rozmowy, ale jak widać miałem wielką ochotę na kolejną wymianę zdań z tą oszustką.
Zadzwoniłem do drzwi, nikt nie otworzył. Zadzwoniłem jeszcze raz - to samo. Nie widząc innego wyjścia, przeskoczyłem przez płot, co nie stanowiło to dla mnie żadnego kłopotu. Zapukałem do drzwi wejściowych, które bardzo szybko otworzyła mi moja ''ukochana''.
- Czego chcesz? - Spytała od razu.
- Przestań odstawiać te cyrki, bo to wcale nie jest zabawne!
- Cyrki to odstawiasz ty i ta twoja niunia. Myślałeś, że się nie dowiem? Wybacz, nie jestem głupia, wiedziałam o was od dawna, po prostu czekałam na odpowiedni moment, który jak widać wreszcie nadszedł.
- Wyobraź sobie, że ja o tobie też wiedziałem. Już rok temu podejrzewałem cię o to, że przespałaś się z nim mimo tego, że mówiłaś zupełnie co innego. A może powinienem powiedzieć wszystkim, co zrobiłaś z naszym dzieckiem?
- To nie było twoje dziecko, poza tym nikt ci nie uwierzy!
- Myślisz, że Beliebers mi nie uwierzą? Nie rozśmieszaj mnie, dobrze? Daj sobie spokój albo powiem im dosłownie wszystko.
- Nawet się nie waż! Jesteś zwykłym dupkiem!
- Jestem, ale przynajmniej nie pieprzę się z przyjaciółkami swojej dziewczyny - rzuciłem na koniec i skierowałem się w stronę furtki.
Wsiadłem do auta i sięgnąłem do kieszeni po fajkę. Nic nie znalazłem, dlatego podjechałem na najbliższą stację benzynową, bo nie miałem w samochodzie żadnych innych papierosów. Złożyłem kaptur i okulary, by nikt mnie nie rozpoznał, jednak nie udało się...
- To wszystko? - Spytała ekspedientka, kiedy poprosiłem o paczkę czerwonych Marlboro.
- Tak.
- Czy to prawda? Zdradził ją pan?
- Proszę dać mi wreszcie te papierosy! - Zdenerwowałem się, nie miałem zamiaru rozmawiać o tym z kimś obcym.
- Przepraszam, po prostu nie wierzę tym wszystkim gazetom i korzystając z okazji chciałam dowiedzieć się czegoś u samego źródła...
- Gazetom? - Spytałem ze zdziwieniem.
- Nie czytał pan jeszcze? Proszę - powiedziała i podała mi jeden ze szmatławców. Na pierwszej stronie widniały trzy zdjęcia: moje w środku, a po bokach Patty i Seleny. Moją uwagę zwrócił wielki napis: ''Bieber rozpętał wojnę! Kto by się tego spodziewał po tym grzecznym chłopcu...''.Wyrzuciłem ją do kosza, zgarnąłem z lady paczkę papierosów i szybko wyszedłem.
Zadzwoniłem do Scooter'a, chociaż dobrze wiedziałem, że nie mogę już liczyć na jego pomoc. Byłem zaskoczony, kiedy odebrał i powiedział, że zastanawia się, jak to wszystko odkręcić, chociaż nie powinien, bo zachowałem się jak sukinsyn. Powiedziałem, że to nie jest rozmowa na telefon i musimy się spotkać, bo najwyższy czas, żeby poznał prawdę. Umówiliśmy się na wieczór.
Zapaliłem papierosa i ruszyłem w stronę domu Gomez. Sam nie wiedziałem, co robię. Mało miałeś dzisiaj wrażeń? - Pytałem sam siebie. Mimo to nie zmieniłem swojego miejsca docelowego, coś mnie tam ciągnęło. Nie minęło wiele czasu od naszej ostatniej rozmowy, ale jak widać miałem wielką ochotę na kolejną wymianę zdań z tą oszustką.
Zadzwoniłem do drzwi, nikt nie otworzył. Zadzwoniłem jeszcze raz - to samo. Nie widząc innego wyjścia, przeskoczyłem przez płot, co nie stanowiło to dla mnie żadnego kłopotu. Zapukałem do drzwi wejściowych, które bardzo szybko otworzyła mi moja ''ukochana''.
- Czego chcesz? - Spytała od razu.
- Przestań odstawiać te cyrki, bo to wcale nie jest zabawne!
- Cyrki to odstawiasz ty i ta twoja niunia. Myślałeś, że się nie dowiem? Wybacz, nie jestem głupia, wiedziałam o was od dawna, po prostu czekałam na odpowiedni moment, który jak widać wreszcie nadszedł.
- Wyobraź sobie, że ja o tobie też wiedziałem. Już rok temu podejrzewałem cię o to, że przespałaś się z nim mimo tego, że mówiłaś zupełnie co innego. A może powinienem powiedzieć wszystkim, co zrobiłaś z naszym dzieckiem?
- To nie było twoje dziecko, poza tym nikt ci nie uwierzy!
- Myślisz, że Beliebers mi nie uwierzą? Nie rozśmieszaj mnie, dobrze? Daj sobie spokój albo powiem im dosłownie wszystko.
- Nawet się nie waż! Jesteś zwykłym dupkiem!
- Jestem, ale przynajmniej nie pieprzę się z przyjaciółkami swojej dziewczyny - rzuciłem na koniec i skierowałem się w stronę furtki.
***
- Nie podejrzewałem jej o to - powiedział Scooter. - Myślałem, że mówi wtedy prawdę. Ach te kobiety... - Westchnął.
- Nie wiem, co robić. Nawet jeśli ujawnimy prawdę, ona i tak będzie próbowała udowodnić, że to było moje dziecko.
- No właśnie, było... Nikt nie będzie wierzył w jej bajeczki, a wszyscy zorientują się, czemu tak naprawdę usunęła tę ciążę i staną po twojej stronie. Nie przejmuj się stary, wszystko będzie dobrze. A teraz jedź do domu i porządnie się wyśpij. Dzisiaj nie będziemy już nic kombinować, zajmiemy się tym jutro.
Słowa Scooter'a podniosły mnie na duchu. Uwierzyłem w to, co powiedział, dzięki czemu stałem się silniejszy i bardziej stabilny psychicznie, chociaż nie wiem, czy obecnie jest to możliwe...
Podziękowałem mu za rozmowę, mocno go przytuliłem i wróciłem do siebie.
Wszedłem do domu i od razu skierowałem się do łazienki. Byłem wykończony i jedyne, o czym marzyłem to szybki prysznic i pójście spać. Rozsunąłem drzwi kabiny, puściłem wodę i szybko wskoczyłem do środka. Ciepły strumień był dla mnie niczym lek, uspokajał mnie. Oparłem głowę o zimne płytki i zamarłem w bezruchu. Nie myślałem wtedy o niczym innym tylko o tym, jak miło i przyjemnie spędzam w tej chwili czas. Nie przypuszczałem, że uda mi się choć na chwilę oderwać od tej cholernej rzeczywistości. Byłem z siebie strasznie dumny. Po paru minutach sięgnąłem po żel, którym dokładnie umyłem każdy centymetr swojego ciała. Wyszedłem spod prysznica i wytarłem się ręcznikiem. Kiedy byłem już suchy, założyłem bokserki i szare dresy. Jedną ręką przeczesałem mokre włosy, które po chwili wysuszyłem suszarką.
Kiedy kładłem się spać, była godzina dziesiąta. Zazwyczaj chodzę spać o wiele później, ale ostatnio zdarza mi się usypiać już o dziewiątej. Jak widać stres i zmęczenie robią swoje. Przerywając trasę koncertową miałem nadzieję, że odpocznę, złapię oddech i naładuję swoje akumulatory, by powrócić ze zdwojoną siłą, jednak wszystko przewróciło się do góry nogami i szybko rozwiałem te złudne nadzieje.
Co chwilę przewracałem się z boku na bok i poprawiałem poduszkę, bo nie mogłem usnąć. Wyciągnąłem z szafki nocnej słuchawki myśląc, że muzyka mnie uśpi. Szybko okazało się, że zamiast mi pomóc, zaszkodziła i to tak, że byłem zmuszony wstać i wyjść na papierosa. Znów wróciły te cholerne wyrzuty sumienia. Miałem do siebie pretensje o wszystko, co zrobiłem Patty. Czasami zastanawiam się nawet, czy nie było by lepiej, gdybym zostawił ją w spokoju, bo przeze mnie jej życie znacznie się zmieniło i niestety nie mogę powiedzieć, że na lepsze... Naraziłem ją na wielkie niebezpieczeństwo i nie potrafiłem jej nawet wytłumaczyć, dlaczego. Naprawdę nie wiem, co się ze mną dzieje. Chcę jak najlepiej, a wszystko rozpada się na drobne kawałeczki, których nie jestem w stanie poskładać z powrotem w całość.
Wróciłem do środka, sięgnąłem do szafy po koszulkę, którą potem założyłem na siebie i szybko zbiegłem na dół. Wyjąłem z lodówki wódkę i napełniłem do połowy szklankę. Wypiłem to i zapaliłem kolejnego papierosa. Usiadłem na blacie kuchennym i sięgnąłem po telefon. Zalogowałem się na twitter'ze i dałem Beliebers jakikolwiek znak życia.
23:30
''i love u so much #Beliebers''
Kiedy wypaliłem do końca, zgarnąłem z szafki kluczyki i poszedłem do garażu. Wsiadłem w Ferrari i ruszyłem w stronę domu Patty. Musiałem jej powiedzieć, o co tak naprawdę chodzi.
Dotarłem na miejsce, wysiadłem z auta, okrążyłem je i oparłem się o drzwi pasażera. Zajrzałem na twitter'a i zostawiłem kolejną wiadomość.
Dotarłem na miejsce, wysiadłem z auta, okrążyłem je i oparłem się o drzwi pasażera. Zajrzałem na twitter'a i zostawiłem kolejną wiadomość.
24:00
''will u always be there?''
''just stay...''
Bałem się tej rozmowy, lecz nie mogłem zwlekać ani chwili dłużej. Zadzwoniłem do Patty, ale nie odebrała. Pewnie śpi - pomyślałem. Rozejrzałem się wokół i wpadłem na pewien głupi pomysł...
***
Odbierz ten cholerny telefon - błagałem w duchu. Po kilku głuchych sygnałach usłyszałem jej zaspany głos.
- Słucham?
- Otwórz okno.
- Justin, dobrze się czujesz? Wiesz, która jest godzina?
- Wiem, ale proszę, zrób to dla mnie. Musimy porozmawiać.
Patty
Bez chwili zastanowienia podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Jak już mówiłam, po Justinie spodziewam się wszystkiego, ale nigdy nie przypuszczałam, że zobaczę go na dachu jednego z jego ukochanych zabawek...
Bez chwili zastanowienia podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Jak już mówiłam, po Justinie spodziewam się wszystkiego, ale nigdy nie przypuszczałam, że zobaczę go na dachu jednego z jego ukochanych zabawek...
- Co ty robisz?!
- Nie chciałem wchodzić do środka, a tak będziesz mnie lepiej widziała i słyszała.
- Boże, z kim ja się zadaję - zaśmiałam się. - Co jest?
- Przepraszam, że wtedy wyszedłem. Powinnaś poznać prawdę, dowiedzieć się dosłownie wszystkiego, bo masz do tego pełne prawo. Tylko widzisz, ja za bardzo nie wiem, jak ci to powiedzieć.
- Chodź na górę, bo jeszcze coś ci się stanie - nalegałam, ale Justin nie zwracał na to uwagi i mówił dalej...
- Nie chciałem wchodzić do środka, a tak będziesz mnie lepiej widziała i słyszała.
- Boże, z kim ja się zadaję - zaśmiałam się. - Co jest?
- Przepraszam, że wtedy wyszedłem. Powinnaś poznać prawdę, dowiedzieć się dosłownie wszystkiego, bo masz do tego pełne prawo. Tylko widzisz, ja za bardzo nie wiem, jak ci to powiedzieć.
- Chodź na górę, bo jeszcze coś ci się stanie - nalegałam, ale Justin nie zwracał na to uwagi i mówił dalej...
***
- Opowiadasz mi o takich rzeczach stojąc na dachu samochodu? Justin, naprawdę nie sądzę, żebyś czuł się dobrze.
- Nie chciałem mówić ci o tym prosto w twarz, bo znowu bym stchórzył. Poza tym najważniejsze jest to, żebyś znała prawdę, a nie sposób, w jaki ci o tym powiem.
- Jesteś nienormalny, wiesz? Z resztą Selena nie jest wcale lepsza. Co teraz będzie? Jak powiesz, że macie dziecko, to jeszcze bardziej zmieszają cię z błotem. Ale to ona zaczęła i to dawno temu, więc...
- Patty, ale to... to... - wydukał i zbliżył się do krawędzi dachu.
- Justin, nie ruszaj się! - Krzyknęłam. Chłopak znów mnie nie posłuchał i zrobił jeszcze jeden krok w przód, po czym wylądował na chodniku. Szybko zbiegłam na dół i usiadłam obok niego. Potrząsnęłam nim lekko, by otworzył oczy.
- Nic mi nie jest - wymamrotał podnosząc się.
- Jak to nie? Wiesz co się stało, czy nie za bardzo? Mam nadzieję, że doczłapiesz jakoś na górę - powiedziałam i podałam mu rękę, by mógł wstać. Złapał mnie i posadził z powrotem na ziemi.
- Nic mi nie jest - wymamrotał podnosząc się.
- Jak to nie? Wiesz co się stało, czy nie za bardzo? Mam nadzieję, że doczłapiesz jakoś na górę - powiedziałam i podałam mu rękę, by mógł wstać. Złapał mnie i posadził z powrotem na ziemi.
- Najpierw skończymy rozmowę, dobrze? - Spytał, a ja pokiwałam niepewnie głową. - Widzisz, zamiast od razu powiedzieć ci, że Selena usunęła ciążę i że to nie było moje dziecko, chodzę po dachach samochodów i próbuję na siłę zakończyć tę rozmowę, bo nie chcę o tym mówić. To mnie boli, to tak cholernie boli... - powiedział, a po jego policzkach zaczęły spływać wielkie łzy. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Przytuliłam go najmocniej, jak potrafiłam i pociągnęłam za sobą na górę, bo nie chciałam, by wracał w takim stanie do domu.
Gratuluje Ci okrągłego rozdziału :D jest boski :3 jak wszystkie zresztą <3 streszczaj się z następnym, proszę! :) / Twoja Wierna Fanka, Muśka <3
OdpowiedzUsuńsuuuper :) czekam nn :P zapraszam na mojego nowego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://jeniferjacob-justinbieber.blog.pl/
pozdro Lola
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
I zapraszam do mnie http://just-try-to-make-me-smile.blogspot.com/
jeju. dobrze, że opowiedzaił o wszystkim patty, naprawdę :) ogólnie, to super rozdzial. czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńDobrze ze powiedział jej prawdę :) boskie czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńchcę już 31 rozdział ;D
OdpowiedzUsuńKOCHAM NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE <3 twój fan namber łan <3333
OdpowiedzUsuń