sobota, 2 marca 2013

27.

Nie mieliśmy siły na nic. Leżeliśmy zupełnie nadzy na tylnim siedzeniu nowego Lamborgini Biebsa. Moja głowa spoczywała na podrapanej, unoszącej się i opadającej z wielkim trudem klatce piersiowej ciężko oddychającego Justina. Chłopak był cały rozpalony, doskonale słyszałam przyspieszone bicie jego serca, które nie zwalniało ani na sekundę.
- Koniec tego dobrego. Zwijamy się, bo prędzej czy później Alexis nas dopadnie - powiedziałam i podniosłam się do góry, po czym zaczęłam kompletować swoją bieliznę. Justin przeciągnął się, zamamrotał coś pod nosem i naciągnął na siebie czarny T-shirt.
- Patty... - wtulił się we mnie i zamruczał mi do ucha. - Musimy tam jechać?
- Justin, daj spokój. Pytasz się mnie o to setny raz, a dobrze wiesz, że tak. Nie chcesz zobaczyć się z Nando?
- Chcę, ale wolę widzieć się tylko z tobą - wyszeptał i zaczął całować moją szyję. Nie chcąc, by znów doszło do czegoś więcej, wyszłam z auta i zajęłam miejsce na przodzie. Justin usiadł za kierownicą i pomknęliśmy w stronę domku Alexis.
Byliśmy tam koło drugiej. Jak zawsze Morenzo zaprosiła mnóstwo osób, które widziałam pierwszy raz na oczy oraz kilku stałych bywalców, których zdążyłam poznać na poprzednich imprezach. Ludzie bawili się i w środku i na zewnątrz, jednak nigdzie nie mogliśmy znaleźć organizatorki sylwestra. Dzwoniliśmy do niej, ale nie odbierała. Rozdzieliliśmy się, by poszukać jej jeszcze raz - tym razem na spokojnie. Justin wyszedł na dwór, a ja kręciłam się do domu. Byłam pewna, że przeszukałam już wszystkie pokoje, jednak z czasem uświadomiłam sobie, że nie zaglądałam jeszcze do spiżarki znajdującej się tuż obok kuchni. Kiedy tylko otworzyłam drzwi tego malutkiego pomieszczenia, moim oczom ukazała się siedząca na podłodze Alex, która w jednej ręce trzymała drinka, a w drugiej kawałek pizzy.
- Patty?! Boże, jak dobrze, że jesteś! - zawołała podnosząc się. - Nie bój się, nie jestem pijana, tylko... - przerwała i westchnęła. - Po prosu jestem strasznie głodna i nie mogę zjeść w spokoju, bo co chwilę ktoś chce coś ode mnie, dlatego przyszłam tutaj. 
- Spokojnie, rozumiem cię doskonale. Poza tym widziałam już wiele, uwierz. Przynieść ci coś jeszcze?
- Chipsy i drinka. Ale nie mów nikomu, że jem takie śmieci, okej?
Puściłam jej oczko i wyszłam. Zanim wróciłam do Alex, poszłam porozmawiać z Justinem. Niestety nie było mi to dane, ponieważ siedział przy stole z Nando i sączył piwo. ''To dopiero początek'' - pomyślałam i pomknęłam do spiżarki. 
Zajadałyśmy się chipsami, plotkowałyśmy i wspominałyśmy. Trzeba być nieźle świrniętym, żeby siedzieć w takim miejscu i o takiej porze, ale nie widziałyśmy w tym nic dziwnego. Najważniejsze było dla nas to, że mogłyśmy pogadać sam na sam. 
Nie wiem, jak długo tam siedziałyśmy, ale jak wyszłyśmy, ludzi było znacznie mniej, a bałagan był oczywiście jeszcze większy. Ruszyłyśmy w stronę salonu. Usiadłyśmy na kanapie i przyglądałyśmy się grupce facetów siedzących przy stole. Tak jak przypuszczałam, mój chłopak nie pił już piwa, tylko dosyć prędko opróżniał kieliszek, który napełniał mu Torres. Wokół nich siedziała reszta gości, którzy z zainteresowaniem słuchali ich niekoniecznie śmiesznych kawałów i rozmawiali z nimi o piłce nożnej, dziewczynach i samochodach. Kiedy usłyszałam, że z ust Justina pada moje imię i słowo ''seks'', szybko do niego podbiegłam, złapałam go za rękę i wyprowadziłam na zewnątrz.
- Oszalałeś? Chcesz, żeby wszyscy o nas wiedzieli? Poza tym nie życzę sobie, żebyś opowiadał o jakichkolwiek szczegółach, rozumiesz?
- Ale... ale kochanie, przecież ja nic nie powiedziałem, więc o co ci chodzi?
- Już ja wiem swoje. Ogarnij się, bo jak będziesz pił w takim tempie, to padniesz za godzinę. I nie mów o mnie nic, zupełnie nic, jasne?
- Jak słoneczko - uśmiechnął się szeroko i wrócił do środka.
Ostatni goście zwinęli się po trzeciej. Ja i Alex zabrałyśmy się za sprzątanie, czego nie można powiedzieć o Juju i Nando. Zamiast nam pomóc, grali w piłkę. Na początku nie przeszkadzało nam to, z czasem jednak zaczęło. Co chwilę było słychać ''dajesz!'', ''strzel!'' lub ''podaj!''. Kazałyśmy im wynieść się na zewnątrz. Najdziwniejsze jest to, że nie protestowali, zabrali piłkę i po prostu wyszli. 
Wyszłyśmy po nich, kiedy tylko skończyłyśmy ogarniać ten cały poimprezowy syf.
- Możecie już wrócić! - zawołałam. - Ej, gdzie oni są?! - spytałam zaniepokojona.
- Spokojnie, zaraz się znajdą.
Zaczęłyśmy od przeszukiwania ogrodu i plaży. Niestety, nie było ich tam. 
Wybiegłyśmy przed dom. Pod płotem leżała para czarnych japonek z Adidasa i białych butów z supry. Wpadłyśmy w panikę, bo nie wiedziałyśmy nawet, gdzie ich szukać. Rozejrzałyśmy się dokładnie, ale to i tak było na nic. Usiadłyśmy na krawężniku i czekałyśmy na cud.
Nie minęło więcej, niż pięć minut, kiedy ujrzałyśmy w oddali dwie, chwiejące się, zakapturzone postacie. Zerwałyśmy się na równe nogi i pobiegłyśmy w ich stronę. Na początku nie wiedziałyśmy, czy to nasze zguby. Ich tożsamość potwierdziły dopiero głośne śpiewy, które było słuchać praktycznie na całej ulicy. Nando wykonywał ''We Are The Champions'', a Justin mu wtórował. To było... coś strasznego, chociaż nie wiem, co było gorsze. Ich wykonanie, czy brudne skarpetki Justina. 
- Pojebało was do reszty?! - krzyknęła Alexis. Zaśmiali się. - Gdzie byliście?
- W sklepie - odpowiedzieli podnosząc do góry butelkę wódki. 
- Nie musieliście się fatygować, dzisiaj i tak już nic nie wypijecie. 
- Nie chcę cię martwić, ale i tak już ją otworzyli - zauważyłam. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby moja przyjaciółka była tak wkurzona, jak wtedy. Nie dziwię jej się, ale z drugiej strony była w tym też nasza wina, bo mogłyśmy pilnować ich znacznie lepiej, więc powinna wziąć to pod uwagę i nie gniewać się tak na nich. 
- A...ale Alex, daj spokój, przecież nikt nas nie poznał - wydukał Nando.
- Patty trzymaj mnie, bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok! 
Przytuliłam ją mocno i kazałam trochę ochłonąć. Złapałyśmy ich za ręce i zaciągnęłyśmy z powrotem do domu. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, bo pijani chłopcy wyglądali bardzo uroczo i przez całą drogę opowiadali różne ciekawostki na swój temat.
Jak tylko dotarliśmy na miejsce, zabrali swoje buty, rzucili je pod drzwi i pobiegli na plażę. Po co? Oczywiście grać w piłkę. Pech chciał, że nogi odmówiły im posłuszeństwa i obaj przewrócili się. Musiałyśmy pomóc im wstać, bo sami nie byli w stanie się podnieść. Zaprowadziłyśmy ich do salonu i położyłyśmy na kanapie. Usnęli w mgnieniu oka. 
Obudziliśmy się o dwunastej. Ja i Alexis czułyśmy się bardzo dobrze, czego nie można powiedzieć o Juju i Nando. Wyglądali jak bezdomni i wcale nie wiedzieli dlaczego. Kompletnie nie pamiętali swoich nocnych popisów i wcale nie dziwili się, kiedy zaczęłyśmy im o nich opowiadać. 


***


Justin przespał całą drogę. Odwiozłam go do domu i wróciłam do siebie. Czułam się strasznie dziwnie jadąc bez niego. Tak naprawdę chodziło o to, że bałam się o jego samochód. Na szczęście nic się nie stało. 
Zjadłam coś i przespałam się. Około dwudziestej pojechałam odstawić auto. 
Zajechałam pod dom, pod którym stało kilka innych, drogich wozów. ''Ciekawe, kto to'' - pomyślałam. Zadzwoniłam do drzwi, które po chwili otworzył mi mój chłopak.
- Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony.
- Dzięki za miłe powitanie - wymamrotałam. 
- Źle mnie zrozumiałaś. Po prostu nie spodziewałam się, że dzisiaj wpadniesz. 
Mówił coś jeszcze, ale nie mam pojęcia co. Wyłączyłam się, kiedy zobaczyłam Selenę...
- Samochód stoi pod domem. Widzę, że masz gości, więc nie będę ci przeszkadzać, pa - rzuciłam mu kluczyki i ruszyłam w stronę furtki.
- Patty! - złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. - O co ci znowu chodzi? 
- Znowu? Justin, daj spokój, dobrze? Jesteś w tym momencie śmieszny. Będziesz miał przeze mnie kłopoty, dobrze o tym wiesz. Poza tym nie chcę jej denerwować, kiedy jest w błogosławionym stanie. Pogadamy, jak będziesz miał chwilę czasu - powiedziałam, wyrwałam się z jego uścisku i wyszłam. 
Kiedy wróciłam, umyłam się i położyłam spać. Po miłej rozmowie z Justinem straciłam ochotę na cokolwiek. Było mi strasznie przykro, że nie wspomniał nawet słowem o ich wizycie. Musiało stać się coś ważnego, a ja, ''najlepsza przyjaciółka'' jak zawsze nie wiedziałam. 
Jeden telefon, drugi, trzeci, czwarty... nie odebrałam. Leżałam i wbrew sobie udawałam obojętną. ''Co będzie, jeśli tu przyjdzie?'' - na samą myśl, zrobiło mi się niedobrze. Nie chciałam z nim rozmawiać. 
- Sasha, nie wpuszczaj go tutaj! - zawołałam, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Kiedy weszłam do salonu, on już tam był. 
- Za późno... - powiedział. 
- Chcesz mi coś powiedzieć? Jak nie, to dobranoc, a jak tak to... to też dobranoc - warknęłam i wróciłam do siebie. 
Przykryłam się kołdrą i zwinęłam w kulkę. Justin zdjął kurtkę, położył się obok, po czym objął mnie zimnymi rękoma. Czułam na sobie jego oddech, wiedziałam, że jest bardzo blisko. 
- Czego chcesz?
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Chcę ci powiedzieć to wszystko, co powiedziałem im. Miałam rozmawiać z tobą na ten temat jutro, bo dzisiaj doznałaś już wielu wrażeń. 
Odwróciłam się i spojrzałam mu prosto w oczy. 
- Dobra, dobra, już się tak o mnie nie martw. Więc?
Podniósł się lekko i oparł na przedramionach. Po chwili ciszy uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Wznawiamy Believe Tour, bo mamy...
Rzuciłam mu się na szyję, przez co nie mógł skończyć zdania. Wtedy zrozumiałam, czemu czekał na odpowiedni moment. Rozmowy na temat jego kariery były jednymi z najważniejszych, więc od razu zrozumiałam, dlaczego Justin zachował się w taki sposób. 
- ... mamy jeszcze trochę czasu do lutego. Jak urodzi się dziecko i zrobimy małą przerwę, a potem znów wrócimy do koncertowania. Europa czeka, więc nie mogę zawieść swoich Beliebers. Widzisz, mówiłem, że sobie coś wymyśliłaś.
- Widzisz, mówiłem, że sobie coś wymyśliłaś - przedrzeźniałam go. Przygniótł mnie swoim ciałem, bym mu nigdzie nie uciekła i zaczął łaskotać. Pocałował mnie delikatnie i oparł swoją głowę na mojej klatce piersiowej. 
- Ja też mam ci coś do powiedzenia. Przyjęli mnie z powrotem na uczelnię. 
- I mówisz mi o tym dopiero teraz?! 
- Jak Justin Beliebers, tak Beliebers Justinowi - pokazałam mu język i zaczęliśmy się głośno śmiać. 

***

Nie wiem jakim cudem Justin ich przekonał. Mówił, że nie próbował ich przekupywać, chociaż nie do końca w to wierzę. Może zgodzili się dlatego, że Mike już tam nie pracuje. Hmm, kto wie. 
Na początku było mi trudno. Musiałam wcześnie wstawać, chodzić o przyzwoitej porze spać, pisać prace, uczyć się. Był drugi semestr, więc nie było łatwo. Atmosfera w szkole również nie była zbyt przyjemna. Ludzie doskonale wiedzieli, kim jestem i co zrobiłam. Było mi miło, kiedy niektórzy mówili, że nie tylko ja byłam ofiarą Mike'a i że nie ma się czym przejmować. Większość uczniów miała niestety przeciwne zdanie i obwiniała mnie za wszystko - również za jego nie tak dawne odejście z pracy. 
Justin wyruszył w dalszą część Believe Tour. Alexis i Nando zaraz po sylwestrze wrócili do Londynu. Z dnia na dzień było gorzej, bo brakowało mi ich co raz bardziej - zwłaszcza Justa. Jak zawsze staraliśmy się utrzymywać ze sobą stały kontakt. Nie rozmawialiśmy zbyt często, bo albo ja byłam zajęta albo on. Zbliżał się luty. Bałam się, że wraz z nowym miesiącem, zostaną ustalone też nowe zasady, których ja i Justin będziemy musieli się trzymać. Może brzmi to zbyt okrutnie, ale tak bardzo chciałam, by to dziecko nie było jego, by nic prócz starego związku już ich nie łączyło. Wiedziałam, że kiedy maluch przyjdzie na świat, pójdę w odstawkę. 
Styczeń się kończył, a JB nie dawał żadnych oznak życia. Na początku lutego w internecie pojawiły się nowe zdjęcia Jeleny. Co najciekawsze były one robione w LA. Przeglądając portale plotkarskie znalazłam również swoje. Komentarze do nich, w których zarzucono mi dręczenie i prześladowanie Justina, były wprost wyjęte z ust Seleny. Wiedziałam, że to jej sprawka, ale od ostatniej afery minęło sporo czasu, w ciągu którego nauczyłam się, że są ważniejsze sprawy niż głupie plotki i powinnam się przejmować tylko nimi. 
Beliebers pisały na twitterze ''#JelenaIsBack'' lub ''#JelenaForever'', co trochę mnie zaniepokoiło. 

***

- Halo?
- Hej, co tam?
- Co tam? Hmm wróciłeś trzy dni temu i dowiedziałam się tego z internetu, nie odzywasz się od jakiegoś tygodnia, Selena nasłała na mnie detektywa i w sumie to tyle.
- Poczekaj, pogubiłem się. Zaraz będę.
Wyszłam na zewnątrz. Nie chciałam, żeby Sasha słyszała, jak na niego krzyczę. 
Kiedy podjechał pod blok, otworzyłam drzwi samochodu i wsiadłam do niego. Justin spojrzał na mnie kątem oka, wcisnął gaz i odjechaliśmy z piskiem opon. Było jednak zupełnie inaczej, niż planowałam. Zamiast wygarnąć mu prosto w twarz, siedziałam cicho.
Justin
Zabrałem ją do siebie. Nie spodziewałem się nikogo, więc mogliśmy porozmawiać na spokojnie. Wiedziałem, że ma mi za złe ustawki z Seleną, ale dziecko było najważniejsze. Musiałem coś poświęcić i bardzo żałowałem, że musi to być czas przeznaczony na spotkania i rozmowy z Patty. 
Weszliśmy do środka. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Poszliśmy do mnie. Dziewczyna usiadła na łóżku, a ja ukucnąłem obok niej i złapałem ją za ręce.
- Przepraszam, ale wiesz, jaka jest sytuacja. Zbliża się termin porodu, a my musimy pokazywać się razem jak najczęściej, żeby ludzie myśleli, że się kochamy. Sam nie wierzę, że to mówię, ale taka prawda. Nie gniewaj się na mnie.
- Jak mam się nie gniewać?! - wstała i krzyknęła. - Zaraz cały świat się dowie o waszym dziecku i o naszym związku, a ja mam być spokojna i się nie gniewać? Nie odzywasz się, chodzisz na randki z Seleną, ludzie na uczelni wytykają mnie palcami i jeszcze ten pieprzony okres, więc może spróbuj postawić się na moim miejscu!
- Słyszałem, że nie przejmujesz się plotkami. Rozumiem, że kłamałaś. Nie no powiem ci, że zajebiście kochanie, zajebiście. Jaki okres? Masz okres?
- Tak, świetnie! Nie mam okresu.
- To jak nie masz to o co chodzi?
- O to kurwa, że spóźnia się już miesiąc! - wykrzyczała mi prosto w twarz, a z jej oczu popłynęły łzy. 

10 komentarzy:

  1. heheheh będę pierwsza <333 Jaki to zaszczyt :3 no takiego przebiegu akcji się nie spodziewałam... :o ale Patty dobrze jest, a Justin to słodziak : )
    Klaudia, oczywiście :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to powiem tak, ze jest ciekawie. Wkurza mnie Selena w tym blogu jak cholera. Gdybym mogła to dorwałabym ją gołymi rękoma i udusiła. Ale to tylko moje zdanie :)
    Oczywiście informuj mnie @smilelivesinme

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział jestem ciekawa ja zareaguje na to jus :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział;) Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezus, przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale całkowicie zapomniałam. Rozdział cudowny. Jeju, żeby ona była w ciąży, a Seleny dziecko, nie było Justina. Już nie mogę się doczekać następnego
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem strasznie ciekawa jak potoczą się dalsze losy! :D ja również przepraszam że tak późno komentuję ale czytam tyle blogów że czasami zapominam niektóre skomentować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oooooo kurwa. ciążek patty wyczuwam. tym tym tym. dawaj następny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pierdole.. Patty w ciąży? ;o Ciekawie, ciekawie <3 dawaj następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. i hyc o podłogę 2 dziecko bęc <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chcę być informowana ;3
    @ClaykaBelieber

    Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń