Patty
Gdybym mogła, zostałabym tam o wiele dłużej. Niestety, powrót miałam przewidziany jeszcze na 31 grudnia. Może to i lepiej? Od życia w ciągłym biegu i od różnego rodzaju afer związanych z moim chłopakiem przyda się każda chwila odpoczynku, nawet ta najmniejsza.
Nie da się opisać tego, co czułam, kiedy zobaczyłam rodziców na lotnisku. Wyściskałam ich najmocniej, jak tylko mogłam. Mimo wszystko na zawsze pozostanę ich małą Patty.
Nareszcie miałam okazję zjeść coś, co nie jest przygotowywane w biegu albo odgrzewane w mikrofali, co zdarza mi się praktycznie codziennie, odkąd mieszkam w Stanach.
Mój pokój wyglądał tak, jak tego dnia, kiedy go opuszczałam. Nawet książki, które były porozrzucane po różnych jego częściach, nie zmieniły swojego położenia. Przebywając w nim czułam się trochę dziwnie. Z jednej strony cieszyłam się, że mogę tam być, ale coś mi przeszkadzało... a raczej ktoś. Ściany zdobiły plakaty z moim idolem, a na półkach leżały jego płyty, perfumy i książki. Odzwyczaiłam się od tego widoku, ponieważ w moim pokoiku w LA miałam tylko jedno, stojące na moim biurku zdjęcie, na którym byliśmy razem.
Codziennie wieczorem wspominałam dawne czasy, kiedy mogłam jedynie pomarzyć o spotkaniu Justina, nie mówiąc już o poznaniu go. Miałam cholerne szczęście, którego nie doświadczyłabym nigdy, gdybym przestała wierzyć w to, że kiedyś się uda. To on mnie tego nauczył, za co będę mu wdzięczna do końca życia.
Z czasem okazało się jednak, że nawet sam Justin, mówiący o nie poddawaniu się i walczeniu do ostatnich sił, odpuszcza i daje za wygraną. Jesteśmy tylko ludźmi, ale Beliebers wierzą, że on jest kimś więcej. Szkoda, że nie wiedzą, co siedzi w jego głowie i co leży mu na sercu.
To było tylko kilka dni, ale dzieliły nas tysiące kilometrów. Tak bardzo chciałam usłyszeć jego głos. Nie zadzwoniłam do niego, ponieważ nie chciałam mu przeszkadzać. Mogłam się zadowolić tylko i wyłącznie wieczornymi sms'ami, których treść sprawiała, że tęskniłam jeszcze bardziej.
Justin
Wróciłem do domu i od razu położyłem się spać. Wylatywaliśmy wcześnie rano, poza tym miałem dosyć minionego dnia. Byłem tak zmęczony, że nie miałem już nawet siły myśleć o tym, co zaszło. Przeanalizowałem to dokładnie dopiero następnego dnia, w drodze do Kanady. Starałem się zająć czymś innym i przestać myśleć o Selenie. Odpisywałem fanom, tweet'owałem, słuchałem muzyki, ale nic, dosłownie nic nie chciało wybić mi z głowy tego cholernego pytania: ''kochasz ją?''.
Chociaż na chwilę udało mi się zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, jednak bardzo szybko powróciły do mnie ze zdwojoną siłą. Spędzając czas w rodzinnym gronie, starałem się nie pokazywać, że coś mnie męczy. Po kilku dniach dotarło do mnie, że długo tak nie pociągnę.
Pisałem z Patty codziennie, choć nie było to dla mnie takie proste. Nawet w głupich sms'ach da się wyczuć, że coś jest nie tak, więc starałem się nie pisać lakonicznie, tylko rozpisywać jak zawsze mając nadzieję, że dziewczyna nic nie zauważy.
Patty
Zaraz po wyjściu z samolotu, włączyłam komórkę. Nie oczekiwałam żadnego telefonu, jednak czułam, że będzie mi on potrzebny. Miałam nosa.
Czekałam na bagaż. Kiedy walizka była już na tyle blisko, bym mogła po nią sięgnąć, rozległ się dźwięk Beauty And A Beat. Szybkim ruchem wyjęłam z kieszeni dzwoniący telefon, na którego ekranie widniało zdjęcie Justina. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Czekam na zewnątrz - usłyszałam. W mojej głowie nagromadziło się tysiące pytań, na które odpowiedzi wyjaśniłyby pewnie zaistniałą sytuację, ale z moich ust padło tylko jedno z nich.
- Nie miałeś wrócić dopiero w nowym roku?
- Miałem, ale chciałem zrobić ci niespodziankę. Nie cieszysz się?
- Cieszę i to bardzo. Wezmę bagaż i już do ciebie idę - powiedziałam i rozłączyłam się.
Byłam zaniepokojona. Wiedziałam, że Justin nie przyleciał tu bez powodu i że na pewno nie chciał zrobić mi niespodzianki. Pogrążając się w myślach i ustalając powody powrotu mojego chłopaka, kompletnie zapomniałam o ''uciekającej walizce''. Minęła dłuższa chwila, nim znów pojawiła się w zasięgu mojego wzroku. Podbiegłam do niej, postawiłam ją na ziemi, wyciągnęłam rączkę, którą mocno chwyciłam i szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia.
Justin stał na zewnątrz. Gdy tylko mnie zauważył, odwrócił się, rzucił pod nogi niedopałek papierosa, po czym zdeptał go. Wyciągnął z kieszeni paczkę miętowych gum i wsadził do ust jedną z nich. Przywitał mnie dość chłodno, ale nie miałam mu tego za złe. Wokół kręciło się pełno ludzi, którzy na szczęście nie rozpoznali zakapturzonego Justina. Chłopak przechwycił mój bagaż i ruszyliśmy w stronę samochodu.
- Dzięki - powiedziałam wysiadając pod domem. - Nie wejdziesz? - spytałam, chcąc uzyskać od niego wreszcie jakąkolwiek informację. Przez całą drogę siedział cicho. Jego zachowanie potwierdziło tylko moje wcześniejsze przypuszczenia. Nie naciskałam na niego. Byłam pewna, że prędzej czy później sam powie mi, co go gryzie.
- Jestem strasznie zmęczony, ale wpadnę wieczorem - odezwał się po chwili ciszy. Cmoknęłam go w usta i zniknęłam za drzwiami.
Na górze czekała na mnie Sasha, która rzuciła mi się na szyję, jak tylko przekroczyłam próg mieszkania. Od razu skierowałam się do kuchni. Zrobiłam nam po herbacie i zaczęłam opowiadać o swoim małym wypadzie. Przerwał mi telefon.
- Halo?
- Wróciłaś już?
- Skąd wiesz, że...
- Nie pytaj. Porozmawiamy później. Teraz nie mogę gadać, bo jestem jeszcze w proszku, a za niedługo przychodzą goście. Widzimy się u mnie! - powiedziała Alexis, nie dając nawet dojść mi do słowa.
Po rozmowie ze współlokatorką udałam się do łazienki, gdzie spędziłam ponad godzinę szykując się do Alex. Nie wiedziałam, w co się ubrać. Ostatecznie zdecydowałam się na rurki i top, bo nie miałam najmniejszej ochoty zakładać jakiejkolwiek spódniczki czy sukienki.
Położyłam się na łóżku i przytuliłam do poduszki. Mimo przespania kilku godzin podczas lotu, byłam strasznie zmęczona tą całą podróżą. Gdyby nie to, że był sylwester, na pewno nie zdecydowałabym się na jakiekolwiek wyjście z domu. Stwierdziłam jednak, że nie wypada spędzić tego wieczoru tak, jak pozostałe 364 i dlatego postanowiłam pójść do Alexis.
Justin był u mnie po osiemnastej. Nie słyszałam nawet, kiedy wszedł do pokoju.
Poczułam na sobie jego ręce. Złapał mnie w talii i obrócił w swoją stronę, po czym czule pocałował.
- Wybierasz się gdzieś? - spytał mierząc mnie wzrokiem.
- Do Alex. Dzwoniła jakiś czas temu i...
- Czyli wyprzedziła mnie, a mówiła, że zadzwoni później. No trudno.
- Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?
- Chciałem cię gdzieś porwać, ale widzę, że masz już inne plany.
- Nie idziesz do Alex?
- Nie...
- Justin, nie ma takiej opcji. Idę z tobą albo w ogóle.
- Spójrz jak wyglądam. Poza tym jestem padnięty.
- Ja też i nie mam ochoty na imprezowanie, ale nie chcę zrobić przykrości swojej przyjaciółce.
- Okej. To chodź, podjedziemy na chwilę do mnie. Przebiorę się i skoczymy do Alex - powiedział i puścił mi oczko. Wstaliśmy, pożegnaliśmy się z Sashą i wyszliśmy.
Czekając na Justina, który brał prysznic, przeglądałam stosy książek leżące na półce, do której była przyklejona mała karteczka z napisem: ''PRZECZYTAĆ!''. Zaśmiałam się pod nosem, chociaż nie ma nic śmiesznego w tym, że Just nie ma nawet czasu na przeczytanie chociaż jednej z nich.
Rozłożyłam się na łóżku. JB wyszedł z łazienki, a ja nie miałam nawet siły się podnieść. Ruszyłam się dopiero wtedy, kiedy położył się na mnie. Był cały mokry, więc od razu zorientowałam się, że zrobił to specjalnie.
- Głupku, zejdź ze mnie! - krzyczałam śmiejąc się głośno.
- Zejdę, jeśli ładnie poprosisz - wyszeptał.
- Proszę - powiedziałam i pocałowałam go. Chłopak odwzajemnił mój gest i pogłębił go. Swoimi mokrymi rękami jeździł po moich gołych ramionach, zdejmując powoli ramiączka mojej bluzki. Potem przeniósł je nieco niżej, ale szybko odepchnęłam go od siebie.
- Chyba miałeś się ubrać, prawda?
- No Patty... - wymamrotał wstając z łóżka.
- Raz, dwa, trzy! W takim tempie dotrzemy tam dopiero jutro. Czekam na dole - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zrobiłam to tylko dlatego, bo nie chciałam, żeby ta sytuacja powtórzyła się ponownie i jeszcze bardziej opóźniła nasz wyjazd.
Czekałam na niego długo... za długo, dlatego po dwudziestu minutach wróciłam na górę. Kiedy tylko weszłam do pokoju, moim oczom ukazał się śpiący Justin, opierający się o drzwi szafy. Podeszłam do niego, złapałam za rękę i siłą zaciągnęłam do łóżka. Była ósma, więc żeby dotrzeć do Alexis przed północą, musieliśmy wstać po dziesiątej. Nastawiłam budzik i położyłam się koło niego.
Telefon dzwonił i dzwonił, a my spaliśmy w najlepsze. Obudziliśmy się przed jedenastą. Zerwaliśmy się na równe nogi, wsiedliśmy w samochód i pomknęliśmy w stronę plaży. Mogłoby się wydawać, że o tej porze ruch na ulicach był znacznie mniejszy. Niestety, nawet ostatniego dnia roku mieszkańcy LA korzystali ze środków transportu, by podobnie jak my, jeszcze przed północą dotrzeć do klubów lub na prywatne imprezy.
- Za 10 minut przywitamy nowy rok. Nie zdążymy tam dotrzeć - powiedziałam zmartwiona.
- W takim razie będziemy świętować sami - powiedział Justin i zatrzymał się przy pobliskiej dzikiej plaży.
Podeszłam do wody. Ukucnęłam i zanurzyłam w niej ręce. Była lodowata, więc szybko je wyjęłam i wytarłam o spodnie. Just podniósł mnie do góry i stanął za mną, obejmując mnie w talii. Złapałam go za ręce i przypomniałam sobie nasz pierwszy pocałunek. Potem wróciłam myślami do tego dnia, w którym się poznaliśmy. Po kolei odtwarzałam sobie to, co działo się przez ostatnie pół roku, które z nim spędziłam.
Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwilę, którą przerwał mówiąc:
- Masz piękne oczy, wiesz?
- Nie no, co ty mówisz, to twoje są zajebiście zajebiste.
- Nie mów tak, przecież wiem, że jesteś moją fanką. Najlepszą, najwierniejszą, najpiękniejszą…
- O czym ty w ogóle mów...Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ przerwał mi pocałunkiem.
- O czym myślisz? - spytał.
- O nas. A ty?
- Ja też - powiedział i obrócił mnie przodem do siebie. Oboje uśmiechaliśmy się od ucha do ucha.
- Obiecasz mi coś?
- Tak, ale...
- Nie ma żadnych ,,ale''. Tak czy nie?
- Mam odpowiadać w ciemno? Tak, obiecuję. Ciekawe, co wymyśliłeś tym razem.
- Będziesz mnie kochała i ufała mi bez względu na wszystko? Obiecaj mi tylko tyle, proszę.
- Przecież wiesz, że nie potrafię inaczej, więc nie wiem, po co w ogóle pytasz głuptasie.
- Po prostu chcę być pewny w 100%. Dziękuję - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
Wyciągnęliśmy z kieszeni swoje telefony, by sprawdzić godzinę. Zaczęliśmy odliczać: 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1!
- Pocałuj mnie - wyszeptałam, po czym Justin chwycił mój podbródek i musnął moje usta. Złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodu. Kiedy już do niego dotarliśmy, oparł mnie o jego drzwi i zaczął namiętnie całować. Jedną ręką masował moje udo, drugą targał włosy. Ruchy jego języka stawały się co raz szybsze. Od czasu do czasu gryzł moje wargi. Dopiero po chwili otworzył samochód i zaciągnął mnie do środka.
Swoje pocałunki przeniósł na moją szyję. Zrobiło mi się gorąco, więc odpięłam kurtkę. Chwilę później poczułam na brzuchu lodowate ręce Justina. Kreślił nimi kółka i rysował szlaczki. Rozpiął moje spodnie, a rozgrzane już ręce chłopaka zaczęły bawić się gumką od moich majtek. Przeszły przeze mnie przyjemne dreszcze. Oderwał się od mojej bielizny i zajął się swoimi spodniami. Pomogłam mu je rozpiąć. Justin zaczął gryźć moje wargi i całować mnie bardzo namiętnie tak, jak robił to wcześniej. Nagle przestał, by po chwili móc ponownie złączyć nasze usta w bardziej czułym i wolniejszym pocałunku. Jego dłonie wróciły w okolice mojego miejsca intymnego i znów zaczęły dobierać się do majtek. Otarł się o mnie, po czym zimnymi palcami zsunął ze mnie bieliznę. Zdjął swoje spodnie i wyjął Jerry'ego. Jednak nie byliśmy jeszcze gotowi. Justin zdjął swoją kurtkę i rzucił ją do przodu. To samo zrobił z moją. Gorącymi już dłońmi jeździł po moich plecach szukając zapięcia od stanika. Rozpiął go i zaczął pieścić moje piersi. Brakowało mi powietrza. Przestałam całować Justina, by złapać oddech. Po chwili znów zatkał moje usta, a jedną z rąk zjechał na sam dół. Cicho zajęczałam, kiedy poczułam, jak delikatnie wpycha we mnie swoje palce.
Wyciągnął ze schowka paczkę prezerwatyw i ubrał Jerry'ego w jedną z nich. Rozchylił moje nogi i wszedł we mnie. Wygięłam się podnosząc swoje biodra w górę. W aucie było mało miejsca, więc co chwila zmienialiśmy pozycje. Mimo to ruchy Justina były bardzo szybkie i mocne. Chłopak oderwał ode mnie swoje usta, nie przestając ruszać biodrami. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się, po czym wróciliśmy do całowania. Kiedy doszliśmy, Justin zwolnił, ale nadal był we mnie. Było mi mało. Pożądałam go wtedy tak, jak nigdy wcześniej. Przycisnęłam go do siebie mocniej prosząc, by znów to zrobił.
jejku, wkońcu się doczekałam :3 Kocham Cię i ten rozdział <3 / Muśka :)
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy :) mam nadzieje, że po tym ich stosunku nie będą się już kłócić a ta ciąża Seleny zostanie poza ich sprawami. że np. to nie jest dzidziuś JB czy coś.
OdpowiedzUsuńNareszcie! I jak się spodziewałam rozdział jest wspaniały *.* Już nie mogę się doczekać następnego! @smilelivesinme
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńobecna! super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten rozdział jak głupia ;) Codziennie sprawdzałam czy coś nowego dodałaś :D W końcu się doczekałam :] Podziwiam Cię oraz serdecznie pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńuwielbiaaaaaaaam Cię Pati wariatko .:D:D :*:*
OdpowiedzUsuńDziś się zebrałam, i jak obiecałam przeczytałam wszystkie komentarze.. Opowiadanie jest świetne, choć na początku nie rozumiałam o co chodzi, tak przyznam się szczerze, ale od rozdziału nie wiem chyba 15 pokochałam to opowiadanie<3. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny i mnie poinformujesz o nim na tt.
OdpowiedzUsuń@nastiily
kocham kocham kocham kocham ten rozdział jest taki awww i jest sex i wg. dawaj następny
OdpowiedzUsuń"Wyciągnął ze schowka paczkę prezerwatyw i ubrał Jerry'ego w jedną z nich." kocham mocno ten fragment <33333
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham kocham kocham <333333333
OdpowiedzUsuń