piątek, 14 września 2012

13.

Zaraz po wyjściu z auta, poszedłem otworzyć Selenie drzwi. Po chwili nasze ręce były splecione, co nie do końca mi się podobało. Oczywiście nie uniknęliśmy tłumu śledzących nas reporterów. Nie miałem zamiaru udawać przed nimi, że jesteśmy szczęśliwi, zwłaszcza w tej chwili, więc dopóki nie weszliśmy do środka, szedłem ze spuszczoną głową. Usiedliśmy w samym rogu sali, bo chcieliśmy mieć choć trochę prywatności. Nie zamówiłem nic, chociaż byłem strasznie głodny i tylko patrzyłem jak moja dziewczyna delektuje się sałatką grecką. Ciągle coś mówiła, usta jej się nie zamykały, ale szczerze mówiąc to nawet nie miałem pojęcia o czym, bo byłem myślami zupełnie gdzieś indziej. Odezwałem się dopiero, kiedy spytała:
- Justin, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Tak. Oczywiście, że tak. W sumie nie wiem, czy powinniśmy rozmawiać o tym sami, ale skoro już się spotkaliśmy, to wykorzystajmy dobrze ten czas.  Rozmawiałaś z mamą?
- Nie. Nie jestem taka, jak ty...
- A wyobraź sobie, że ja ze swoją też nie rozmawiałem. Najwyższy czas. Musimy się też spotkać ze Scooter'em, a co będzie potem, zobaczymy. Póki nic nie widać nie musimy się jeszcze tak bardzo stresować.
- Mów za siebie, bo to nie ty nosisz to dziecko i nawet nie wiesz co mnie czeka.
- Wiem, dlatego cię nie zostawię, mimo wszystko. Dobra, zbieramy się.
Wychodząc z restauracji zastaliśmy to samo, co wcześniej. Tym razem byłem jednak trochę weselszy. Czemu? Sam nie wiem. Może dlatego, że bez względu na całą tą sytuację miałem zostać ojcem, a nie ma chyba niczego piękniejszego niż świadomość tego, że jest się rodzicem i że ktoś potrzebuje nas przez cały czas. Nie przejęliśmy się tym w ogóle, spokojnie wsiedliśmy do Fiskera i ruszyliśmy w kierunku domu mojej ''ukochanej''.
Lało jak z cebra, dlatego powiedziała, że nie muszę wysiadać. Było mi to na rękę, bo jej towarzystwo zaczęło mnie już trochę denerwować, a nawet bardzo...
Godzinę później byłem już u siebie i rozmawiałem ze Scooter'em (po którego wcześniej zadzwoniłem) o mojej trasie i promocji książki. W tym momencie było mi to potrzebne jak dziura w moście, ale kocham swoich fanów i nigdy nie pozwolę sobie na zaniedbanie ich, więc ustaliliśmy, że przez kilka dni pokręcimy się po USA, a potem polecimy do UK i zaliczymy jeszcze kilka europejskich krajów.
Patty

Od ''pamiętnej'' nocy minęło już kilka dni. Justin w ogóle się nie odzywał, nie dawał żadnych znaków życia. Nie dziwiło mnie to, przecież o to mi chodziło, chciałam to skończyć raz na zawsze i chyba mi się udało. Od września dzieliło mnie już zaledwie kilkanaście dni, więc musiałam zacząć myśleć o szkole i nauce. Tymczasem nie miałam na to czasu, ponieważ wybrałam się z Alexis do Londynu. Obie z Sashą strasznie namawiały mnie do tego wyjazdu, któremu bądź co bądź byłam bardzo przeciwna. Od zawsze chciałam tam pojechać, ale humor, w jaki wprowadziły mnie ostatnio zaistniałe sytuacje, był tak straszny, że przestałam nawet chodzić do pracy, bo w pralni przebywało zbyt wiele szczęśliwych ludzi.
Miałam ten zaszczyt obejrzeć trening Chelsea FC oraz poznać każdy zakątek domu Torresa i londyńskiego mieszkania Alexis, w którym oczywiście spałyśmy. Zaraz po przylocie poszyłyśmy trochę pozwiedzać. Alex świetnie sprawdziła się w roli przewodnika. Po małym rekonesansie wróciłyśmy do mieszkania, gdzie wieczorem pojawił się Nando. Mógł pozwolić sobie na przyjście do Alexis, ponieważ Oleila z Norą i Leo pojechała do rodziców. Bardzo przyjemnie spędziliśmy ten wieczór, ale przyznam, że czułam się przy nich trochę jak piąte koło u wozu, dlatego kiedy tylko wyszli na balkon szybko wymiksowałam się stamtąd i położyłam spać w pokoju, który przygotowała mi przyjaciółka. Niestety, nie było dane mi się wyspać. Całą noc spędziłam z słuchawkami w uszach, lecz to nie pomogło zbyt wiele. Z pokoju obok dochodziły różnorodne odgłosy... Fernando mówił coś po hiszpańsku, na co Alexis jęcząc odpowiadała mu w tym samym języku. Z jednej strony dobrze, że nie rozumiałam co mówią, z drugiej byłam tego strasznie ciekawa. Udało mi się usnąć dopiero około piątej rano. Kiedy wstałam, była godzina dziewiąta, a w mieszkaniu przebywałam tylko ja. Przecierając zaspane oczy spojrzałam na wyświetlacz telefonu, na którym widniał komunikat powiadamiający o nieodebranych połączeniach. Alex dzwoniła do mnie aż trzy razy, więc postanowiłam oddzwonić. Trochę powspominałyśmy miniony wieczór, przeprosiła mnie za to, co działo się w nocy oraz obiecała, że jak skończy pracę pójdziemy na zakupy.

Justin
Wakacje powoli się kończyły, a termin mojego wyjazdu z kraju zbliżał się wielkimi krokami. Kilka razy w tygodniu spotykałem się z Seleną i rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości. Te rozmowy były ciężkie, przynajmniej dla mnie, bo ona chyba nie zdawała sobie do końca sprawy z tego, w co się wpakowaliśmy. Starałem się skupić na swojej pracy i na tym całym zamieszaniu, ale mimo wszystko ta sprawa nie dawała mi spokoju. Nie mówię tu znów o dziecku, lecz o Patty. Brakowało mi jej, cholernie brakowało. Nie chciałem tracić jej w ten sposób. W ogóle nie chciałem się z nią rozstawać, ale wyszło, jak wyszło. Tylko ona była w stanie pomóc mi to ogarnąć, tylko ona potrafiła przywołać mnie na ziemię, a bez niej dryfowałem gdzieś w kosmosie. Powiązanie końca z końcem było dla mnie rzeczą niemożliwą. Byłem pewny tylko jednego. Tego, że i tak zostanę sam. Pocieszałem się tym jak mogłem, lecz na próżno.
O jedenastej mieliśmy samolot. Spakowałem się dzień wcześniej, by rano nie zawracać sobie tym głowy. Mama nadal była w Kanadzie, a ja nie przykładałem zbytnio wagi do sprzątania, więc dom wyglądał jak chlew. Wstałem o szóstej. Zjadłem, umyłem się, ubrałem i wyszedłem z domu. 

Bałem się zapukać do drzwi. Nie wiedziałem, kto otworzy.
- Kogo ja tu widzę, dzień dobry, kochany - powiedziała Sasha, jak zwykle uśmiechając się szeroko.
- Przepraszam, że tak wcześnie, ale zaraz jadę na lotnisko i chciałbym... - tu przerwałem. Nie byłem w stanie wypowiedzieć jej imienia.
- Ja wiem, że między wami nie jest dobrze, ale nic na to nie poradzę i ty już też nie.
- Niech pani tak nie mówi. Gdzie ona jest? - Powiedziałem wchodząc szybko do mieszkania. - Ja to naprawię, zobaczycie. Wystarczy, że wysłucha, co chcę jej powiedzieć.
Kobieta spojrzała na mnie wątpiącym wzrokiem. Zrozumiałem, że to całe zamieszanie nie było potrzebne, ponieważ dziewczyny nie było w domu.
- Alexis zabrała ją ze sobą do Londynu.
- Bogu dzięki - odetchnąłem z ulgą. - Za cztery godziny mam samolot... właśnie do Londynu. Wie pani, że panią kocham? - Zapytałem, pocałowałem ją w policzek i wybiegłem z mieszkania. Usłyszałem tylko jak woła: nie masz za co, powodzenia!
Wystartowaliśmy tak, jak było przewidziane. Całą drogę obmyślałem nowy plan. Skoro miała być tam gdzie ja, miałem więcej czasu na przekonanie ją do swojego zdania. Na lotnisku przywitały nas brytyjskie fanki, pod hotelem również.
Byłem strasznie spięty. Czułem się bardziej pewny siebie po rozmowie z Alex, jednak i tak obawiałem się jej reakcji. Do ich przyjścia zostało zaledwie trzydzieści minut, a w głowie miałem pustkę. Wszystkie moje plany nagle wyparowały. Przez ten cały stres towarzyszący mi od wczorajszego ranka, wypaliłem chyba ze dwie paczki. Tym razem również nie mogłem się powstrzymać i znów sięgnąłem po fajkę.
Patty

Wczorajsze zakupy były bardzo udane. Dzisiaj po południu wybrałyśmy się natomiast do kina. Na komedię, rzecz jasna. Poszliśmy na szesnastą, a po osiemnastej byliśmy już u nas. Alex pojechała z Nando, a ja niesfornie wczłapałam się po schodach na drugie piętro, po czym po chwili czekania wsiadłam do windy. kiedy tylko weszłam do środka, od razu skierowałam się do kuchni po coś do picia. Wypiłam duszkiem szklankę zimnej coli, po czym oparłam się dłońmi o blat kuchenny i stałam tak przez dłuższą chwilę, dopóki nie poczułam na sobie zimnych rąk. Wystraszona szybko obróciłam się. To był Justin. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Czułam się dokładnie tak samo, jak dwa miesiące wcześniej, na szwedzkim lotnisku. On natomiast był uśmiechnięty - jak zawsze.
- Co ty tu robisz? Wystraszyłeś mnie. Poza tym chyba coś sobie obiecaliśmy, prawda?
- Przyleciałem promować książkę i dać kilka koncertów. Obietnice są po to, by je łamać. Naprawdę, nie dam rady z tym wszystkim sam, zrozum.
- Masz mamę, tatę, Scooter'a. Ach, no i jeszcze swoją wspaniałą dziewczynę, prawda? Po co ci ja?
- Póki co wiesz tylko ty i Scooter. Mamy już kilka planów na przyszłość, ale to mi nic nie pomoże. Ja jestem rozdarty o tam, w środku - powiedział i wskazał ręką na swoje serce - i tylko ty wiesz, jak na to zaradzić. A może się mylę?
- Ta bójka to zupełnie coś innego. Mam wystarczająco dużo własnych problemów, więcej nie potrzebuję.
- Pieprzę to. Pozbędę się każdego twojego problemu, jeśli ty pomożesz mi z tym jednym, zgoda?
Nastała cisza. Nie odpowiedziałam na to pytanie. Po krótkiej chwili zebrałam się w sobie i zaczęłam mówić, ale przerwał mi dzwoniący telefon.
- Przepraszam, to Scooter - powiedział Justin, po czym po chwili dodał - muszę wracać do LA.
- Przecież dopiero przyleciałeś.
- Selena jest w szpitalu, Scott nie powiedział mi nic więcej, muszę tam być. Wybacz, dokończymy...
- Zadzwoń, jak już się czegoś dowiesz, a teraz uciekaj już, to może uda ci się złapać jeszcze jakiś samolot.

Alexis minęła się z Justinem w drzwiach. Oczywiście ona o wszystkim wiedziała i kryła go. Nie wiem, czy mam mu wierzyć, czy też nie, ale dobrze, że przerwano nam tą rozmowę, bo nie naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć...



Rozdział 13, ale czy to oznacza, że jest pechowy? Oceńcie same ;) Może nie wszystko układa się po Waszej myśli, ale uwierzcie - po mojej też nie. Zachęcam do komentowania i dziękuję za wszystkie dotychczasowe, wyczerpujące i dużo dla mnie znaczące komentarze. 
Patty


6 komentarzy:

  1. wymieniłaś mnie 2 razy ojeeej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham mocno fragment ♥ : " Z pokoju obok dochodziły różnorodne odgłosy... Fernando mówił coś po hiszpańsku, na co Alexis jęcząc odpowiadała mu w tym samym języku. Z jednej strony dobrze, że nie rozumiałam co mówią, z drugiej byłam tego strasznie ciekawa " i mimo tego ze uzgadaniasz ze man co bedzie dalej to jestem bardzo ciekawa jak sprawy sie dalej potocza ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Pati słodziaku! ♥ Nie masz za co dziękować :3
    Co do rozdziału.. hehehehe TORRES :D :D
    Czekam na dalsze rozdziały, bo kurde!! Tak mnie ciekawi co się będzie dalej działo, że masakra! ^^ Oby jak najszybciej się pojawił! :D
    ~ Karla ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie NIE JEST pechowyy , jest świetny ;**
    Zgadzam się z Agg że ten fragment jest fajnyy :DD , ale Alexis przynajmniej przeprosiła za to co działo się w nocy xdd ;]]
    i dziękuję że często dodajesz rozdziały, <3 pomimo tego że pewnie nie masz za dużo czasu bo masz szkołe i ogólnie swoje sprawy (:
    czekam na następny - karolina ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa <3 Kocham motzno, szczególnie fragment z Torresem, a jeszcze ardziej ten, w którym Justin wypala 5 paczek fajek i nie rzyga <3

    O stary, kocham cię za te historie, Jebać Hejterów!

    OdpowiedzUsuń