Położyliśmy się dopiero po północy. Miałam tą przyjemność spać w jego koszulce przesiąkniętej zapachem męskich perfum. Nie spałam długo. Wstałam o pierwszej. Justina nie było obok. Tak naprawdę była to chyba przyczyna mojej nocnej pobudki. Poszłam do łazienki. Siedział na podłodze, zwinięty w kulkę.Usiadłam obok i spytałam, co się stało, dlaczego tutaj siedzi i to o tej porze. Głowę miał schowaną między nogami. Nawet nie chciał na mnie spojrzeć, kiedy do niego mówiłam - zero jakiejkolwiek reakcji.
Dotknęłam delikatnie jego ramienia - odsunął się. Zrozumiałam, że coś jest nie tak. Powiedziałam, że jak nie chce, to nie musi mówić. Wtedy odezwał się:
- Muszę.
- O co chodzi? Dlaczego tak dziwnie zareagowałeś? Nie chcesz gadać, okej. Mogę sobie iść.
- Nie o to chodzi.
- To o co?
- Po prostu nie chcę, żebyś patrzyła jak płaczę.
- Dlaczego płaczesz? Hej, spójrz na mnie.
- Nie.
- Justin, powiedz mi.
- Nie chcę cię ranić. Jeśli ci to powiem...
- To co? Świat się przecież nie zawali.
- No właśnie nie wiem.
- Możesz wreszcie popatrzeć na mnie chociaż przez chwilę?
Spojrzał. Był zapłakany. Patrząc na niego poczułam się strasznie dziwnie. Jeszcze nigdy nie widziałam jak JB płacze. Widziałam jak śpiewa i płacze (na koncertach podczas wykonywania Down To Earth), ale tutaj to coś zupełnie innego.
- Nie radzę sobie z tym i tyle.
- Ale z czym? Powiesz mi wreszcie, czy nie?
- Bo widzisz... będę ojcem.
Nastała cisza. Poczułam się taka bezradna, nie wiedziałam co powiedzieć. Było to dla mnie rzeczą niemożliwą. Wystraszyłam się, ponieważ oznaczało to koniec naszego związku, zupełny koniec, bo jeśli to zrobili, to na pewno z miłości do siebie, innej opcji nie rozpatrywałam. Zaczęłam płakać jak głupia, bez opamiętania. Poczułam na swoich plecach zmarznięte palce Justina. Było mi się ciężko, bo oparł się o mnie. Dość długo siedzieliśmy w tym niepokojącym milczeniu. Zrobiło mi się zimno (nie oszukujmy się, na płytkach w łazience nie może być ciepło). Wstałam i wolno poszłam w stronę łóżka. Wtedy zawołał:
- Nie zostawiaj mnie samego.
- Przecież będę obok.
- Ale ja chcę, żebyś była tuż koło mnie. Nie uciekaj, proszę, potrzebuję cię teraz.
Miałam wielką ochotę położyć się w tym łóżku, ale spojrzałam na zegarek. Była prawie druga w nocy. Oznaczało to, że siedziałam tam z nim dobrą godzinę. Jednak nie mogłam tak po prostu zostawić swojego przyjaciela w potrzebie. Wróciłam do łazienki, ukucnęłam koło niego i powiedziałam:
- I co teraz?
- Nie mam pojęcia. Boję się reakcji fanów, ekipy, a przede wszystkim mojej mamy. Muszę naprawić relacje z Seleną, to jest oczywiste, a kiedy wszystko będzie dobrze, porozmawiamy o tym. Musiałem to komuś powiedzieć. Nie chciałem, żeby tak wyszło... - mówiąc to próbował złapać mnie za rękę, ale ja się odsunęłam i nie pozwoliłam mu na to.
- Nie chciałem żeby tak wyszło? Tylko na tyle cię stać? Wiesz, słyszałam to już wiele razy. Trzeba było pilnować swojego kutasa! Wtedy nie miałbyś takiego problemu. Nawet nie próbuj mnie dotykać, bo naprawdę wszystko jest skończone - powiedziałam i wybiegłam z łazienki.
Schowałam się pod cieplutką kołdrą, gdzie w spokoju mogłam się wypłakać. Kiedy tylko usłyszałam jego kroki, zawołałam po cichu, że ma spać na kanapie.
3 w nocy
Nie mogłam spać, nie po tym, czego się dowiedziałam. Nadal nie docierało to do mnie. Może dlatego, że po prostu nie chciałam się z tym pogodzić. Nagle łóżko lekko się zapadło. To był znak, że Bieber wszedł na nie. Postanowiłam dalej ukrywać się pod kołdrą i nawet na niego nie patrzeć. Chwilę później poczułam na sobie jego ręce i przyspieszony oddech. Nie wytrzymałam, obróciłam się. Wciąż płakałam, on nic nie mówił, tylko ściskał mnie z całych sił i w takich objęciach usnęliśmy z trudem.
Wstaliśmy o siódmej. Obudziły nas promienie słońca, które powoli wkradały się do pokoju przez otwarte drzwi balkonowe.
- Hej kochanie, wyspałaś się? - zapytał jak gdyby nigdy nic. Nie otrzymał odpowiedzi, nadal się do niego nie odzywałam. Może było to głupie zachowanie, ale zasługiwał na nie. Była to poważna sprawa, więc nie miałam zamiaru rozmawiać z nim normalnie. Zapytał drugi raz i znów nie otrzymał odpowiedzi. Zrezygnowany obrócił się plecami do mnie. Poleżałam jeszcze trochę i wstałam dopiero koło ósmej. Poszłam się umyć i zjeść śniadanie. Wróciłam do pokoju, a on nadal leżał w łóżku.
Cały dzień spędziłam na kanapie oglądając telewizję. Godzinę po ubraniu się znów założyłam na siebie jego koszulkę, nie było sensu brudzić nowych ubrań, skoro i tak siedziałam w domu. Nie chciałam tam wchodzić, bo wiedziałam, że zaczniemy rozmawiać. Bałam się mówić o tym wszystkim. Starałam się postawić na jego miejscu, ale nie mogłam. Od początku wiedziałam, że jestem tą drugą, że ona jest ważniejsza (chociaż mówił zupełnie co innego), ale nigdy nie myślałam, że może dojść do takiej sytuacji. Od pewnego czasu obiecaliśmy sobie tylko przyjaźń, ale po wczorajszej nocy znów żyłam nadzieją, głupią nadzieją na coś więcej. Właśnie dlatego nie chciałam, żeby mnie dotykał. Stwierdziłam, że najwidoczniej obie składamy się na jedną dziewczynę, tyle że ona zaspokaja jego potrzeby, a ja załatwiam resztę, czyli praktycznie jestem tylko przyjaciółką i borykam się z jego problemami, o których ona nie ma nawet pojęcia.
16.00
Nie dałam rady, poszłam do niego. Leżał pod kołdrą w pozycji, którą przybrał rano. Był wpatrzony w podłogę. Spojrzał na mnie, kiedy weszłam.
- Przeleżałeś tak cały dzień, może wstaniesz wreszcie?
- Nie mam dzisiaj nic ciekawszego do roboty.
- Nikt się o ciebie nie martwi? Może zadzwonisz do mamy albo do Scooter'a, na pewno ucieszą się słysząc twój głos. Spędziłeś tu cały dzień...
- I co z tego? Nie wiem, nie obchodzi mnie to, mam wyłączony telefon.
Rozejrzałam się po pokoju. Telefon leżał na szafce przy łóżku. Faktycznie był wyłączony. Chciałam go sięgnąć, ale powstrzymał mnie. Nawet na mnie nie patrzył.
- Zostaw to! - krzyknął. Zapomniał jednak, że posiadam też druga rękę, która była wolna od jego uścisku.
- Głucha jesteś? Zostaw to!
Nic nie zrobiłam, po prostu chciałam wziąć ten cholerny telefon i za to właśnie nakrzyczał na mnie. Wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam ze łzami w oczach w stronę wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o ścianę. Płakałam gorzej niż w nocy, ponieważ Justin nigdy nie był dla mnie taki.
Po paru minutach wyszedł z pokoju. Podniosłam wzrok, bo szkoda było nie popatrzeć na faceta latającego po twoim mieszkaniu w samych bokserkach. Przeszedł obok mnie obojętnie, stanął, wrócił się, podniósł mnie i przytulił.
- Przepraszam, nie powinienem odzywać się do ciebie w ten sposób. Wiesz, co się teraz dzieje. W głowie mam jeden, wielki burdel. Staram się to ogarnąć. Chcę, żeby chociaż z tobą było dobrze, ale jak widać, również nie jest. Nie mam ochoty na nic. Selena dzwoniła już pewnie z tysiąc razy. Umówiliśmy się dzisiaj na kolację. Musimy się teraz sporo pokazywać, wykorzystać ten czas, póki jeszcze nic nie widać. Jeśli chodzi o mamę, to odkąd wyjechała nie mamy ze sobą kontaktu.
Wciąż byłam w niego wtulona, nie odrywałam się ani na chwilę. Uważnie słuchałam, co mówi. Sama nie odezwałam się ani słowem. Chciałam go pocałować, ale powstrzymałam się.
Nareszcie nastał odpowiedni czas, by skończyć to raz na zawsze. Tym razem porządnie, nie tak jak wcześniej. Nie mogliśmy być nawet przyjaciółmi, bo to i tak prowadziło do jednego. Wyszedł na balkon i zapalił papierosa, choć obiecał mi, że nie będzie tego robił w moim towarzystwie. Nic się nie odzywałam, bo wiedziałam, że potrzebuje tego. Wreszcie zebrałam się w sobie i kiedy skończył powiedziałam mu patrząc prosto w oczy:
- Niestety nie pomogę ci tego ogarnąć, musisz zrobić to sam. W ogóle lepiej będzie, jak już pójdziesz. Nie możesz spóźnić się na randkę - usłyszałam, jak padają z moich ust słowa, które miałam pozostawić tylko dla siebie. Wrócił do sypialni, by się ubrać, potem odprowadziłam go do drzwi.
- Jeszcze raz przepraszam - powiedział i zdjął ze mnie swoją koszulkę, w której spałam i chodziłam cały dzień. Zrobiło mi się zimno, bo zostałam w samej bieliźnie. Justin przybliżył się, potem oddalił, aż w końcu ostatecznie znów podszedł do mnie trochę bliżej i pocałował w czoło.
- Jak już będziesz chciała porozmawiać, to daj znać. Trzymaj się, mała.
Po tych słowach zniknął mi z oczu. Założyłam piżamę, położyłam się na kanapie i leżałam tak do późnego wieczora.
Justin
Wyszedłem z jej mieszkania, a miałam ochotę zostać tam dłużej, by móc na nią chociaż popatrzeć. Dobrze wiedziałem, że nie chciała ze mną rozmawiać. Ja też się bałem. Było jasne, że nie będzie chciała mnie znać. Nie dziwiłem się wcale. Było to dla mnie czymś oczywistym. Jak mogłem tak dać dupy? Sam już nie wiem. Nie chcę być jak moja mama. Dziecko to obowiązek. To twoje drugie życie, które liczy się bardziej niż to pierwsze, które należy tylko do ciebie. Nie potrafiłbym dać sobie rady. Normalny Justin może tak, ale nie ten, którego zna cały świat. Ten Bieber nie był i nigdy nie będzie gotowy na dziecko w takim wieku. Zadzwoniłem do Scooter'a, żeby podczas spotkania z Seleną nie musieć odbierać żadnych telefonów. Mimo wszystko, chciałem choć przez godzinę poświęcić jej całą swoją uwagę.
Równo o dziewiętnastej mój samochód stał pod domem Sel. Nawet nie wysiadałem, bo stała i czekała na werandzie. Dobre wychowanie każe otwierać damom drzwi, ale ona już dawno nią nie jest, nie po tym, co mi zrobiła. To była sprawa, która dręczyła mnie najdłużej ze wszystkich. Sprawa, której nie wyjaśniłem Patty do końca, bo bałem się i nadal boję nawet o tym myśleć, ale muszę.
- Hej kochanie – powiedziała wsiadając. Spojrzałem na nią jak na idiotkę i powiedziałem z ironicznym uśmiechem na twarzy:
- Nie musisz udawać, oboje wiemy, że nigdy mnie nie kochałaś. Gdzie chcesz zjeść kolację?
- Justin, daj sobie spokój. Myślisz, że ktoś ci uwierzy? Jeśli tak, to mylisz się i to bardzo. Wyobraź sobie, że moim zdaniem, nikt nawet nie będzie chciał słuchać takich bajeczek. Zwłaszcza po twoich ostatnich numerach, skarbie. Zjedzmy coś w centrum, musimy pokazywać się razem, szczególnie teraz.
Nie odpowiedziałem jej ani słowem chociaż zabolało mnie to, co powiedziała. Spojrzałem na nią zabójczym wzrokiem i ruszyłem z piskiem opon. Całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie - na szczęście.
Nie wiem kto to czyta, ale dziękuję Wam za to :)
Patty
Ołł. yeahh .. Justin kłóci się z SEleną.. ;D
OdpowiedzUsuńJak to Justin tatą ? WTF.?! Mam nadzieję ze Sel go tylko wkręca.^^ On ma mieć gromadkę dzieci z Pati !;)
Matkoooo Pati, ale Ty czadowo to piszesz :D Aż chce się to ciągle czytać i czytać i czytać ♥ Sorry, że ja taki słodziak i Ci tak słodzę :D PS JUSTIN NIE MOŻE MIEĆ Z NIĄ DZIECKA, NO PO PROSTU NIE.
OdpowiedzUsuńMuszę pisać z anonima :c
Karla :3
jak to czytalam to ryczalam jak glupia omg. ja nie wierze ze on ma z nia dziecko ona musiala go jakos wkrecic. kurdeee nie moge sie doczekac kolejnego prosze informuj mnie o nowych <333
OdpowiedzUsuńSelena , niech wyjdzie i nie wraca z tym dzidziusiem bo to pewnie nie Justina ;))
OdpowiedzUsuńTekst " Trzeba było pilnować swojego kutasa " mnie rozwalił, nie ma to, jak tak powiedzieć do JB , ale w końcu Patty jest jego przyjaciółką i mówi prawdę :DD
Ja mam nadzieje że między nimi jednak będzie coś więcej ;* - karolina
Pati to jak z Dustinem i Sereną ;P? L. ;*
OdpowiedzUsuńSeelena to suka >< w końcu zaczęłam czytać i dzisiaj przeczytam wszystko . haha :D - Olka Ch. :* <3
OdpowiedzUsuń