wtorek, 14 sierpnia 2012

9.

Szkoda spędzać wakacje w domu, ale ja naprawdę nie miałam z kim wychodzić. Przyjaciół brak, bo każdy gdzieś wyjechał, tylko nie ja. Została mi tylko Sasha, ale wiadomo, że z nią nie poimprezuję. Chociaż nawet na to nie miałam ochoty. Wychodziłam tylko na zakupy – kiedy trzeba było. Nikt do mnie nie dzwonił, chociaż codziennie miałam tą głupią nadzieję, że może jednak przypomni sobie o mnie. Na próżno. Przepadł na zawsze.  
W końcu postanowiłam pójść do pracy, by jakoś pożytecznie wykorzystać ten czas. Pracowałam w pralni,  z Sashą. Była to przyjemna praca, ponieważ wszędzie było czuć zapach proszku czy płynu do płukania, a prasowanie i składanie ubrań nie było dla mnie aż tak dużym wysiłkiem. Przy okazji mogłam poprzyglądać się masie ciekawych ubrań. Raz trafiłam na piękną, skórzaną kurtkę. Zawsze chciałam mieć taką. Z karteczki przyczepionej do niej wynikało, że ta leży u nas dosyć długo i wciąż nikt się po nią nie zgłosił. 
Siedziałam na zapleczu, ale słysząc znajomy głos wychyliłam się lekko, bo dostrzec, kto to jest. Oczom nie wierzyłam. Sasha wręczała Justinowi właśnie ta kurtkę, która tak długo tu leżała. Usłyszałam tylko, jak Just mówi:
- Dzięki. Przepraszam, że tak długo jej nie odbierałem, ale nie miałem odwagi tu przyjść, zwłaszcza teraz, po tym wszystkim.
- Doskonale cię rozumiem. Postaram się ją jakoś przekonać, wszystko się ułoży, zobaczycie.
Czy ona mówiła o mnie? Nie mogłam wytrzymać, wyskoczyłam jak torpeda. Żadne z nich nie spodziewało się mojej interwencji.- Czy ja o czymś nie wiem? – Spytałam z oburzeniem. – Do czego masz mnie przekonywać? Co ci nagadał ten egoistyczny dupek? Może znowu chce mnie wykorzystać? – Spojrzałam na Justin’a. - Wgl liczysz na coś? Wynoś się stąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Zabieraj tą kurtkę i lepiej zmień pralnię, kotku – powiedziałm i wróciłam na zaplecze. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i odetchnęłam z ulgą.
Justin
Zrobiłem to, co chciała, czyli wyszedłem stamtąd. Byłem strasznie wkurzony. Wsiadłem do samochodu i pojechałem prosto do domu. Kurtkę rzuciłem na ziemię. Ilekroć na nią spojrzałem, w głowie pojawiała mi się rozwścieczona twarz Patty, więc szybko schowałem ją do szafy. Nie wiem, co w nią wstąpiło. Nie odzywa się do mnie od dobrego tygodnia.  O co jej chodzi, powie mi ktoś wreszcie? – Te myśli prześladowały mnie przez cały tydzień.  Pewnie Sasha będzie miała przeze mnie kłopoty, wynagrodzę jej to jakoś, ale nie mogłem siedzieć bezczynnie. Ta cisza doprowadzała mnie do szału. Musiałem się dowiedzieć, co jej jest. Sasha opowiedziała mi o wszystkim. Poprosiłem ją, by wytłumaczyła Patty moje zachowanie podczas jej wizyty w moim domu i przeprosiła, że z mojej winy jest w gazetach i TV. Naprawdę nie miałem na to wpływu. Fajnie, że Kenny ją ze sobą zabrał, ale był to nieodpowiedni moment na jej wizytę u nas. Selena nie potrafiła się opamiętać. W niedzielę od rana nawijała w kółko o tym samym, czyli o Patty i o sobotniej imprezie. Za wszystko obwiniała Scooter’a i mnie. Żaliła się mu, kiedy nagle wparował do naszego domu sam temat rozmowy. Myślałem, że go skończy, ale jak tylko Patty wyszła do łazienki, Sel znów zaczęła mówić o niej nieprzyjemne rzeczy. Nie wiedziałem, że to usłyszała. Ja sam nie odezwałem się ani słowem, więc dlaczego była na mnie zła? Opracowaliśmy już plan (ja i Sasha), ale po tym, jak zobaczyła mnie w pralni, nie wiem czy będę nawet próbował go zrealizować… 

3 komentarze:

  1. czekam na nastepny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. To pisz jak chcesz, może bedzie jeszcze lepiej niz jest teraz. Skorro bedzie dluzszy to nie moge sie go doczekać jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń