Dzisiaj rano spotkałyśmy się pod blokiem. Najpierw Alexis powiedziała, co działo się u niej przez ten czas. Później ja opowiedziałam jej dokładnie, co wydarzyło się u mnie. Wyglądała na przejętą,
kiedy mówiłam o tej całej sprawie z Justinem. Ciekawe czy ona też ma takie
problemy.
- Wiesz co, tak ''często'' jestem w LA, więc postanowiłam urządzić jutro małą imprezę. Wiesz gdzie, no nie? W tym domku na plaży, o którym ci kiedyś opowiadałam. Wpadniesz?
- Ech - westchnęłam i po chwili zaczęłam mówić - nie mam ochoty na żadne imprezy, przepraszam cię z całego serca, naprawdę. Sama wiesz, co się ostatnio działo i po tym wszystkim mam dość. Jeszcze raz przepraszam.
- Nie przejmuj się tym idiotą. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Jakbyś zmieniła zdanie, to wpadnij. Zaczynamy o szesnastej, a teraz lecę, bo mam do załatwienie wiele ważnych spraw – powiedziała i na do widzenia cmoknęła mnie w policzek.
Wróciłam do domu i od razu opowiedziałam Sashy o spotkaniu z Alexis i o zaproszeniu na piątek.
- Nie idę. Przeprosiłam już Alexis, która dobrze wie, czemu nie mam ochoty. Po prostu nie dam rady.
- Czemu nie chcesz? Idź, będzie fajnie. Może poznasz i poderwiesz jakiegoś przystojniaka – odpowiedziała z uśmiechem.
- Nie mam zamiaru nikogo podrywać, bo sama widzisz, co się dzieje. Sama już nie wiem. Zastanowię się jeszcze, mam czas.
Piątek
Jednak zdecydowałam się tam pójść. Przecież nie mogłam zawieść Alexis. Zrobiłam to tylko i wyłącznie ze względu na nią. Ubrałam się schludnie i ładnie, ale wygodnie.
Po szesnastej byłam już na plaży. Słyszałam o małej imprezie, ale po ilości osób, które się tam znajdowały, wywnioskowałam, że Alexis pewnie trochę skłamała mówiąc: mała impreza. Przywitałam się z gospodarzem i poszłam na tył domu, gdzie usiadłam w mało widocznym miejscu. Obok stał stolik, a na nim szklanki i butelki z trunkami. Obiecałam sobie, że nie będę piła na tej imprezie, ale szybko nalałam sobie trochę whisky, kiedy tylko pomyślałam o Justinie. Dobrze, że nikt mnie nie widział, bo czułam się fatalnie i tak też pewnie wyglądałam. Co jakiś czas Alexis przychodziła z jakimiś osobami i przedstawiała mi je, ale ja już nie pamiętam nawet ich imion, a co dopiero kto jest kim dla Alex. Miałam ochotę wrócić do domu. Szłam już nawet w stronę wyjścia, kiedy ujrzałam znajomą mi twarz. Myślałam, że po tych paru szklankach jestem na tyle upita, żeby mieć jakieś halucynacje. Ta osoba chyba doskonale wiedziała, że jest ze mną coś nie tak, bo podeszła, przedstawiła się, wzięła na ręce, wniosła do środka i położyła na kanapie. Zaraz potem przyszła do mnie Alexis.
- Patty, wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej... czemu nie przyszłaś do mnie? Przecież mogłaś powiedzieć, że chcesz już wracać do domu. Na szczęście Fernando cię zgarnął, bo tak to nie wiem co by z tobą było - powiedziała i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Na szczęście nic mi się nie przewidziało. To naprawdę był Fernando Torres. Trudno będzie komukolwiek uwierzyć, że to właśnie on wybił mi z głowy pomysł wyjścia stąd w takim stanie. Było mi strasznie głupio, że poznałam się z nim będąc w takim stanie. Jednak było to dla mnie rzeczą podejrzaną, więc spytałam Alex co on tu robi i skąd się znają. Nie chciała mi powiedzieć. Nie dziwiłam się jej. Przecież wiadome było, że nic nie zapamiętam, więc odłożyłyśmy ten temat na następne spotkanie. Wszyscy bawili się w najlepsze, tylko nie ja. Przesadziłam z tym piciem, ale przynajmniej nie myślałam już o Bieberze, do czasu...
Tymczasem w domu Patty
Ktoś dobijał się do drzwi. Sasha była pewna, że to właśnie Patty, która wraca wcześniej z imprezy. Wcale nie zdziwiła się na widok Justina, wręcz przeciwnie.
- Dzień dobry, mogę wejść?
- Oczywiście, zapraszam do środka. Chyba wiem kogo szukasz, ale muszę cię rozczarować, bo nie mam jej w domu.- Wiesz co, tak ''często'' jestem w LA, więc postanowiłam urządzić jutro małą imprezę. Wiesz gdzie, no nie? W tym domku na plaży, o którym ci kiedyś opowiadałam. Wpadniesz?
- Ech - westchnęłam i po chwili zaczęłam mówić - nie mam ochoty na żadne imprezy, przepraszam cię z całego serca, naprawdę. Sama wiesz, co się ostatnio działo i po tym wszystkim mam dość. Jeszcze raz przepraszam.
- Nie przejmuj się tym idiotą. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Jakbyś zmieniła zdanie, to wpadnij. Zaczynamy o szesnastej, a teraz lecę, bo mam do załatwienie wiele ważnych spraw – powiedziała i na do widzenia cmoknęła mnie w policzek.
Wróciłam do domu i od razu opowiedziałam Sashy o spotkaniu z Alexis i o zaproszeniu na piątek.
- Nie idę. Przeprosiłam już Alexis, która dobrze wie, czemu nie mam ochoty. Po prostu nie dam rady.
- Czemu nie chcesz? Idź, będzie fajnie. Może poznasz i poderwiesz jakiegoś przystojniaka – odpowiedziała z uśmiechem.
- Nie mam zamiaru nikogo podrywać, bo sama widzisz, co się dzieje. Sama już nie wiem. Zastanowię się jeszcze, mam czas.
Piątek
Jednak zdecydowałam się tam pójść. Przecież nie mogłam zawieść Alexis. Zrobiłam to tylko i wyłącznie ze względu na nią. Ubrałam się schludnie i ładnie, ale wygodnie.
Po szesnastej byłam już na plaży. Słyszałam o małej imprezie, ale po ilości osób, które się tam znajdowały, wywnioskowałam, że Alexis pewnie trochę skłamała mówiąc: mała impreza. Przywitałam się z gospodarzem i poszłam na tył domu, gdzie usiadłam w mało widocznym miejscu. Obok stał stolik, a na nim szklanki i butelki z trunkami. Obiecałam sobie, że nie będę piła na tej imprezie, ale szybko nalałam sobie trochę whisky, kiedy tylko pomyślałam o Justinie. Dobrze, że nikt mnie nie widział, bo czułam się fatalnie i tak też pewnie wyglądałam. Co jakiś czas Alexis przychodziła z jakimiś osobami i przedstawiała mi je, ale ja już nie pamiętam nawet ich imion, a co dopiero kto jest kim dla Alex. Miałam ochotę wrócić do domu. Szłam już nawet w stronę wyjścia, kiedy ujrzałam znajomą mi twarz. Myślałam, że po tych paru szklankach jestem na tyle upita, żeby mieć jakieś halucynacje. Ta osoba chyba doskonale wiedziała, że jest ze mną coś nie tak, bo podeszła, przedstawiła się, wzięła na ręce, wniosła do środka i położyła na kanapie. Zaraz potem przyszła do mnie Alexis.
- Patty, wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej... czemu nie przyszłaś do mnie? Przecież mogłaś powiedzieć, że chcesz już wracać do domu. Na szczęście Fernando cię zgarnął, bo tak to nie wiem co by z tobą było - powiedziała i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Na szczęście nic mi się nie przewidziało. To naprawdę był Fernando Torres. Trudno będzie komukolwiek uwierzyć, że to właśnie on wybił mi z głowy pomysł wyjścia stąd w takim stanie. Było mi strasznie głupio, że poznałam się z nim będąc w takim stanie. Jednak było to dla mnie rzeczą podejrzaną, więc spytałam Alex co on tu robi i skąd się znają. Nie chciała mi powiedzieć. Nie dziwiłam się jej. Przecież wiadome było, że nic nie zapamiętam, więc odłożyłyśmy ten temat na następne spotkanie. Wszyscy bawili się w najlepsze, tylko nie ja. Przesadziłam z tym piciem, ale przynajmniej nie myślałam już o Bieberze, do czasu...
Tymczasem w domu Patty
Ktoś dobijał się do drzwi. Sasha była pewna, że to właśnie Patty, która wraca wcześniej z imprezy. Wcale nie zdziwiła się na widok Justina, wręcz przeciwnie.
- Dzień dobry, mogę wejść?
- Ale... ja w sumie przyszedłem do pani.
Tym razem Sasha uległa zdziwieniu. Wiedziała, że miała pomóc JB, ale myślała, że po tym wszystkim nie będzie jej znów o to prosił, bo plan i tak by nie wypalił. Justin jednak chciał jej podziękować, że próbowała i przeprosić, bo sam powinien uporać się z tym wszystkim. Wiedział, że popełnił błąd. Na siłę nie da się nic zrobić. Sasha pomimo szczerych chęci nie potrafiła zmienić obecnego zdania Patty na temat chłopaka. On jednak zrozumiał to dopiero teraz, po wielu ciężkich dla niego godzinach namysłu.
- Nie masz za co, kochany. Chciałeś dobrze, a wyszło, jak wyszło. Człowiek uczy się na błędach, więc nie przejmuj się i próbuj dalej, bo ona cię potrzebuje, chociaż strasznie się wypiera. To dzięki tobie uwierzyła w siebie i swoje możliwości i nauczyła się nie poddawać. - Powiedziała, wzięła do ręki długopis i po chwili wręczyła Justinowi karteczkę mówiąc dalej - teraz jest w tym miejscu, na imprezie u naszej sąsiadki, Alexis Morenzo. Trzymam za was kciuki.
Justin za bardzo nie wiedział co powiedzieć. Uśmiechnął się tylko szeroko i szybko wybiegł z mieszkania. Piętnaście minut później był już na miejscu.
W domu Alexis
Dochodziła dwudziesta, a impreza dopiero się rozkręcała. Siedziałam i patrzyłam na to wszystko zbytnio się nie udzielając. Widać było, że większość ludzi zna się ze sobą. Dziwiło mnie to, bo Alexis miała naprawdę wielu znajomych, którzy jak się okazało mają również ze sobą bardzo dobry kontakt oraz... z samym Torresem. Czułam się o wiele lepiej niż trzy godziny wcześniej. Przeprosiłam Fernando za swoje zachowanie, a on tylko zaśmiał się i powiedział, że sam często opuszcza imprezy w takim stanie i cieszy się, ze mógł mnie poznać, a okoliczności nie są przecież najważniejsze. Ulżyło mi, bo z tego co powiedział, wywnioskowałam, że nie wyszłam na aż tak wielką idiotkę.
Wygodnie rozłożyłam się na leżaku, koło basenu, z którego miałam doskonały widok na całe otoczenie - również na plażę znajdującą się za domem.
W pewnym momencie sporo osób szybko poszło do domu. Nie wiedziałam czemu. Moje miejsce obserwatora zawiodło mnie wtedy po raz pierwszy tego dnia. Zastukały butelki. Wtedy było dla mnie jasne, że ktoś przywiózł piwo. Tylko kto? Nie dawało mi to spokoju, więc w końcu ruszyłam swój gruby tyłek z tego leżaka i podeszłam do grupy. Znów nie wierzyłam własnym oczom, lecz tym razem chciałam, żeby było to tylko głupie złudzenie. Jeszcze jego tutaj brakowało. Alexis podeszła do mnie, złapała za rękę i znów znalazłam się na kanapie.
- Co on tutaj robi? - Spytałam z oburzeniem.
- Nie mam pojęcia. Dasz radę? Bo jak nie to zaraz zadzwonię po taksówkę i kłopot z głowy.
- Spokojnie, dzisiaj nie może się przytrafić już nic gorszego. Fernando niosący na rękach pijaną mnie przebija wszystko - powiedziałam, po czym obie zaczęłyśmy się głośno śmiać. Wróciłam na mój leżak udając, że nie interesuje mnie ani Justin, ani Fernando, bo wszyscy stali koło nich i słuchali ich żartów.
Było jeszcze jasno, więc korzystając z okazji skierowałam się w stronę altanki, z której miałam okazję poobserwować ocean. Ktoś też tam był, ale nie przejmowało mnie to. Z daleka czułam ten wstrętny dym, ale mimo to uparcie dążyłam do mojego celu, którym była altanka. Po raz trzeci tego dnia nie wierzyłam w to, co widzę. Nie stał tam nikt inny, jak Justin. Nie zdziwiło mnie to, tylko widok mojego idola z petem w ręku.
- Justin, co ty robisz? - Spytałam z niedowierzaniem.
- Nie widzisz? - odpowiedział z ironią.
- Ostatnim czasem to już chyba do reszty cię pojebało, wiesz? Co ci to da? Chyba nic, więc zastanów się jeszcze, czy na pewno chcesz niszczyć się w ten sposób.
Nie odpowiedział nic. Zgasił wypalonego papierosa i zapalił następnego. Nie mogłam na to patrzeć, więc zajęłam się tylko i wyłącznie podziwianiem oceanu. Moją uwagę przykuła jednak para zakochanych całujących się na plaży. Po chwili doszłam do wniosku, że są to osoby które znam. Ha i to nie byle kto.
- Mizdrzą się tak już dobre 15 minut - zaśmiał się Justin. Nie odpowiedziałam, bo doznałam szoku. Na tej własnie plaży całowała się Alexix z Fernando. Myślałam, że tego dnia nie wydarzy się nic gorszego niż moja ucieczka po pijaku, jednak Justin palacz i love story Alexis... aż brak mi słów, więc również wtedy zostawiłam to bez komentarza. Nie chciałam patrzeć, jak Justin pali, wgl nie chciałam na niego patrzeć, dlatego obróciłam się i poszłam w stronę domu.
- Poczekaj - wyszeptał i złapał mnie za rękę. W drugiej trzymał papierosa, ale w tym momencie nie było to już dla mnie istotne. Po prostu chciałam wiedzieć, co ma mi do powiedzenia.
- Już gaszę, spokojnie.
- Nie, nie musisz. Nie marnuj go, została ci jeszcze połowa.
- Nie będę palił przy tobie. Przed chwilą to zrobiłem, przepraszam. Nie chcę ci zabierać czasu, więc się streszczę. Przepraszam, że się wtedy nie odezwałem. Skąd mogłem wiedzieć, że to słyszałaś? Uwierz mi, wiele razy zwracałem jej uwagę, ale ta... ech, szkoda gadać. Nie słucha mnie, Scootera też nie. Ona nikogo nie słucha i do tego gada głupoty. Cieszę się, że na przyjęciu stanęłaś w naszej obronie. Wszystkie beliebers były by z ciebie dumne, jestem tego pewien. Mi tez jest przykro, że nie wierzy w moje słowa, ale cóż. A jeśli chodzi o tych paparazzi to też przepraszam i zostaw to mnie, tego na pewno jej nie popuszczę.
- Przeprosiny przyjęte. Nie musisz. Przecież wiadomo, że media kłamią, a ludzie są głupi i naiwni i w to wierzą - niestety. Wiesz czego chcę? Chcę, żebyś nie brał do gęby tego świństwa, bo to ci na pewno nie pomoże.
- Tego niestety nie mogę spełnić - znów odpowiedział z ironia i przytulił mnie mocno. Było czuć, że palił, ale nie przeszkadzało mi to. Najważniejsze, że mnie przeprosił.
- Chodź, napijemy się, a o Alexis się nie martw, na pewno opowie ci wszystko przy najbliższej okazji - powiedział i puścił mi oczko.
Wróciliśmy do ogrodu i usiedliśmy razem na moim leżaku. Just przyniósł nam piwo i rozkoszując się nim gadaliśmy o różnych głupotach (m.in. o tym, jak poznałam Torresa), ale przede wszystkim o naszej przyjaźni, jeśli można to tak jeszcze nazwać.
- Słuchaj, nie chcę psuć tego, co jest między tobą i Seleną, co już i tak zrobiłam. Przeproś ją w moim imieniu i powiedz, że trochę mnie poniosło... a nawet bardzo. Cieszę się, że cię mam, wiesz? I niech już tak zostanie, na zawsze.
Znów nic nie odpowiedział. Kąciki jego ust lekko podniosły się, czyli można powiedzieć, że się uśmiechnął. Złapał mnie za rękę i tak siedzieliśmy aż do czasu, kiedy Just zadzwonił po taksówkę. Podziękowaliśmy Alexis za wspaniałą imprezę, pożegnaliśmy się z wszystkimi i parę minut po północy byliśmy już pod moim blokiem.
Na szczęście wszystko jakoś się ułożyło. Teraz jedyną sprawą, jaka mnie męczyła, był romans Alexis z boskim Fernando...
Między mną i Justinem wszystko ok, póki co, ale jak widać nie mam chwili spokoju, bo ciągle coś się dzieje. Tak jak mówiłam, są nowi bohaterowie, którzy również namieszają w moim życiu. Mam nadzieję, że spodobał się Wam ten rozdział.
Dziękuję za komentarze pod 9 i proszę o kolejne ;)
Patty
Patty
pisz dalej, naprawdę masz talent. ;) ciekawe opowiadania, wątki, nowi bohaterzy. Bardzo się cieszę, że prowadzisz tego bloga. już zawsze będzie mi się kojarzył z wakacjami.;D Gratuluję.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z osobą wyzej :) a ten rozdział jest moim ulubionym , zgadnij dlaczego :D
OdpowiedzUsuńAgg. ha ha cieekaweeee. ;D
OdpowiedzUsuńFajnie ze znowu mozna powiedziec jest dobrzee . ;))
not funny Pati mialaś mi moiwc iedy dodasz rozdział ;x a teraz nadrabiałam z 5 ;c
OdpowiedzUsuńŚwietnyy ;))
OdpowiedzUsuńkurcze no , ale ty fajnie piszesz ;**
uwielbiam to czytać ;]] - karolina ;D