sobota, 11 sierpnia 2012

8.

Było już dawno po północy, a ja nadal nie mogłam spać. Sasha przychodziła co jakiś czas i pytała, jak się czuję. Moja odpowiedź wciąż brzmiała tak samo. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć z tego świata, a chwilami myślałam o tym nawet całkiem poważnie. Zniszczyłam życie temu chłopakowi. Temu chłopakowi? Co ja mówię. Spójrzmy prawdzie w oczy… zniszczyłam życie zwykłej dziewczynie i gwieździe światowej sławy. Bardziej przejmuję się nim, niż sobą. Oczywiście ciągle obawiam się, że pewnego pięknego dnia, ktoś się o tym dowie. 
Sasha znów weszła do pokoju. Powiedziałam, żeby usiadła obok mnie, bo muszę jej opowiedzieć pewną historię. Kobieta uśmiechnęła się, zajęła wskazane przeze mnie miejsce i przez dobrą godzinę uważnie słuchała, o czym opowiadam.
- Ja wiedziałam, że coś do niego czujesz. – Tymi słowami podsumowała moją wypowiedź.
- Skąd?
- Widzę, w jaki sposób o nim mówisz. Rozumiem, że nie opowiedziałaś mi nigdy tej historii, bo nie chciałaś do tego wracać, ale jeśli znowu będziesz miała ochotę pogadać, to daj znać, dobrze?
- To mnie przerosło. Nie radzę sobie z tym, wiesz?
- Widzę skarbie, ale życie toczy się dalej i nie możesz się zatrzymywać. Przecież nie chciałaś niszczyć ich związku. No w sumie nie zniszczyłaś go, prawda? Poza tym gdyby ją kochał, to by tego nie zrobił znowu. Myślałaś o tym w ten sposób? 
- Nie…
- Więc przemyśl to jeszcze raz, na spokojnie. Teraz kładź się, bo rano musimy iść na zakupy. Dobranoc, złotko.Po tych słowach obie szybko wskoczyłyśmy pod moją kołdrę. Sasha spała ze mną całą noc. Cieszę się, że mogę u niej mieszkać i korzystać z jej pomocy i wsparcia, to dla mnie bardzo ważne.
Kiedy się obudziłam Sashy nie było już obok. Poszłam do kuchni, ale tam też jej nie było. Na stole leżała karteczka, na której kobieta zostawiła mi wiadomość, że poszła już do pracy, a ja muszę zrobić zakupy i ugotować dla niej jakąś kolację. Była dopiero siódma, więc nie spieszyło mi się z tym wszystkim. Na spokojnie zjadłam śniadanie, ubrałam się i dopiero koło dziewiątej wyszłam z domu. Przed blokiem stał van Kenny’ego. Było to dość dziwne, ale ile takich vanów jest w LA? No właśnie. Przeszłam parę metrów i wróciłam się, by obejrzeć dokładniej ten samochód. To na bank był jego wóz, tylko co on tutaj robił? Usiadłam na krawężniku i czekałam. Na co? Sama nie wiem. Po prostu nie mogłam odejść od niego odejść. Zajrzałam do środka. Kenny spał na tylnich siedzeniach. Ten facet jest niemożliwy. Pewnie wszyscy go szukali. Z całej siły walnęłam w szybę. Kenny otworzył oczy, spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Wyszedł z auta i od razu powiedział mi, że był tak zmęczony, że musiał się ''zdrzemnąć na parę minut''. 
- No dobra, to jedziemy – powiedział z uśmiechem. – Jak cię odwiozłem to stwierdziłem, że zdrzemną się trochę i jak widać, spałem całą noc.
- Oj Kenny, wariacie. My? Chyba nie, ja idę do sklepu, bo Sasha prosiła, bym zrobiła zakupy.
- Spokojnie, mamy jeszcze cały dzień.
- Justin nie będzie zadowolony, zobaczysz.
- Nie gadaj głupot. Jestem pewien, że ucieszy się na twój widok.
Po 20 minutach byliśmy już w domu JB. Bałam się tam wejść. W głowie miałam tylko obraz wczorajszej imprezy, którą zepsułam. Weszliśmy tyłem. Nikt się mnie tam nie spodziewał, widać to było po zaskoczonych minach zgromadzonych. W salonie siedział Justin ze Scooter’em i Seleną, a Pattie szła właśnie z kawą. Poczułam się bardzo dziwnie, wiedziałam, że nikt mnie tam nie chce, ale mimo wszystko przywitałam się i usiedliśmy z Kenny’m na kanapie. Nastała głucha cisza, którą przerwał Justin, pytając, gdzie był jego ochroniarz. Opowiedzieliśmy mu historię z autem. Wszyscy (prócz Seleny) śmiali się, a najbardziej ja i Justin. Pattie podała kawę, a Scooter wyszedł mówiąc, że rozmowę dokończą później. Pewnie rozmawiali o mnie, byłam tego w 100% pewna, bo widziałam, jak się na mnie patrzą. Zrobiło się dość niezręcznie. Nie mogłam już dłużej wytrzymać tego wszystkiego, więc poszłam do łazienki. Usłyszałam dość ciekawą rozmowę.
- Co ona tu robi? Już zapomniałeś, co działo się wczoraj? – Wyszeptała panna Gomez.
- Kenny ją przywiózł – powiedział oschle Justin.
- Uspokójcie się, ja ją lubię, to bardzo miła i sympatyczna dziewczyna. 
- Ostatni raz. Nie chcę jej widzieć na oczy, a na pewno nie w domu mojego chłopaka, zrozumiano?Selena nie otrzymała odpowiedzi, ponieważ ja wtargnęłam do salonu mówiąc:
- Dziękuję za kawę, ale muszę się zbierać, bo mam dużo spraw do załatwienia. Nie mogę zawieść Sashy, prawda? Trzymajcie się, pa.
Nikt mnie nie zatrzymywał, nie oczekiwałam tego nawet. Justin znów mnie zawiódł. Nie miałam zamiaru się do niego odzywać pierwsza, bo wiedziałam, że Sel i tak zrobi wszystko, by się mnie pozbyć.
Wychodząc z tego domu poczułam straszną ulgę. Szybko weszłam do pobliskiego marketu, by wreszcie zając się zakupami. Do domu wróciłam autobusem. Wieczorem zrobiłam spaghetti. 
Po całym dniu pracy mogłam pozwolić sobie na chwilkę odpoczynku. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam wiadomości. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Byłam w telewizji! To nic… ktoś zrobił mi zdjęcie pod domem Bieber’a, a media skomentowały to w paskudny sposób. Stwierdzili, że nachodzę ich i nie daję im spokoju i nawet była wzmianka o tej fatalnej imprezie. To na pewno sprawka Seleny, nie było innej opcji. Teraz było już po mnie. Wyłączyłam to szatańskie urządzenie, pozmywałam po sobie i pobiegłam do swojego pokoju.
Sasha wróciła o dwudziestej drugiej. Wstałam by odgrzać jej jedzenie. 
- Co się znowu stało? – Spytała zmartwiona.
- Na pewno dowiesz się z wiadomości, że nękam i nachodzę rodzinę Justin’a. Kenny mnie tam zabrał, bo spał pod naszym domem, w samochodzie. Było bardzo niezręcznie. Podsłuchałam narzekań panny Gomez, której nie pasowało moje towarzystwo. Teraz na pewno się do niego nie odezwę, znów mnie zawiódł.

3 komentarze:

  1. więcej, więcej, więcej ... znowu jakieś opowiadanie mnie uzależnia ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O nieee. ;(( Znowu się pokomplikowałoo. smutaskii . ;[

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bym zrobiła jakąś dramatyczną scene XD Bo ona mu za dużo wybacza :D I żeby ona się do niego nie odzywała.. lool ;p Nwm czemu ale bym tak zrobiła ;)) Zapraszam : http://my-heart-beats-for-yoou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń